12.03.2021, 04:00
Wspaniale opisałaś, zmusiłaś do refleksji nad moją drogą Głupca. Początki były mizerne. Praktycznie los, przypadek sprawił, że zainteresowałam się tarotem. Zaczęłam wpierw wróżyć sobie. Mam 5 zeszytów format A4 a w nich mnóstwo rozkładów i kiedy dzisiaj do nich zaglądam jest mi w zasadzie siebie żal z powodów oczywistych - odczytywałam te rozkłady najczęściej błędnie. Los zmusił mnie do postawienia kart publicznie, na forum. Do dzisiaj pamiętam jak z duszą na ramieniu nie mogłam sklecić zdania. Potem oczywiście były pierwsze książki, w tym Crowley'a, którego do dzisiaj nie do końca rozumiem. Były chwile kiedy jedna, druga, dziesiąta wróżba była trafna i radość - już potrafię. Po czym oczywiście przychodziła porażka i zwątpienie oraz ogromny dół psychiczny - przecież ja nie rozumiem co te karty do mnie mówią. Następowała przerwa i od nowa przypływ pewności siebie. I tak w kółko - góra dół. To prawda - wróżyć uczymy się przez cały czas. Jednak aby nasze wróżby były skuteczne, po drodze musimy zdobywać wiedzę, w wielu dziedzinach. Sam talent - intuicja oraz wiedza książkowa absolutnie nie wystarczą.