13.10.2021, 16:31
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 13.10.2021, 16:36 przez czerwonykapturek.)
Temat wydaje się być ważny ze względów oczywistych, szkoda, że nie wyczerpałyście tematu.
Dużo ludzi pije siemię lniane jako lekarstwo na problemy gastryczne. Systematyczne picie siemienia niejednej osobie pomogło zagoić wrzody. Siemię lniane jest składnikiem wielu maści oraz skutecznych kosmetyków. Jego roli nie sposób pominąć. Soja także, jednak ostatnio ma złą prasę. Z jakich powodów, to odrębny temat zasługujący na uwagę. Poszperałam w necie wiarygodnych, jak mi się wydaje, informacji
Oprócz endogennych estrogenów, na pracę gospodarki hormonalnej człowieka mogą oddziaływać również inne związki wykazujące aktywność estrogenną. Są to tytułowe związki, czyli fitoestrogeny – pochodzenia roślinnego.
Substancje te znajdziemy w roślinach z różnych rodzin, między innymi są to:
trawy (Gramineae), krzyżowe (Cruciferae), psiankowate (Solanaceae), motylkowate (Papilionaceae) i dyniowate (Cucurbitaceae)].
Tak więc związki te występują w szerokiej gamie produktów spożywczych np. soi, ryżu, pszenicy, kapuście, jabłkach, marchwi, czosnku, ziemniakach. W kawie również znajdziemy owe związki.
Co ciekawe, zawartość fitozwiązków zależna jest od warunków geograficznych oraz pogodowych, które panowały w trakcie rozwoju gatunku, rośliny oraz jej części.
Fitoestrogeny są niesteroidowymi związkami, które charakteryzują się działaniem estrogennym. Wśród nich można wyróżnić trzy główne grupy:
izoflawony,
lignany
i kumestany.
Głównym źródłem izoflawonów w diecie jest soja.
Mogą one występować w formie związanej jako glikozydy: genistyna i daidzyna, gdzie aglikon stanowi genisteina i daidzeina, przy czym aktywność estrogenną wykazują tylko aglikony uwolnione przez mikrobiotę jelitową.
Jest się czego bać?
Izoflawony sojowe nazywane fitoestrogenami budzą niepokój ze względu na to, iż własną budową przypominają żeńskie hormony płciowe, jednakże prawdą jest, iż bardziej trafnym określeniem wydaje się „selektywny modulator receptora estrogenowego”, ponieważ związki te oddziałują z receptorami przeznaczonymi dla estrogenów, jednakże nie wszystkimi i nie jest to tak mocna odpowiedź, jak na prawdziwy estrogen (100 do 1000 razy słabsza).
Więc nasuwa się pytanie: „Czy więc serio jest się czego bać?” i będąc obiektywnym, moja odpowiedź musi brzmieć TAK i dotyczy to głównie mężczyzn, ale, ale... to ilość ma znaczenie. U kobiet natomiast fitozwiązki wykazują tak naprawdę same pozytywne działania.
Kontynuując temat mężczyzn – nadmierna ilość izoflawonów sojowych może przyczynić się do zaburzeń hormonalnych, rozwoju ginekomastii i problemów dotyczących sfery łóżkowej, tj. nieprawidłowe libido i erekcja.
Dość znane są dwa przypadki opublikowane w literaturze naukowej.
Pierwszy z nich to 19-latek, u którego nadmiar spożycia izoflawonów sojowych doprowadził do zaburzeń wymienionych powyżej, pomijając tylko ginekomastię.
Drugi przypadek to 60-letni mężczyzna, u którego pojawiły się wszystkie dolegliwości .
W obydwóch przypadkach osoby te spożywały około 360 mg IS na dobę.
(360 Miligramów do Kilogramów (360 mg na kg))
Dobre, ale co oznacza liczba 360 mg, jest to dużo czy mało? Odpowiedź brzmi – bardzo dużo.
Wartości spożycia IS, które uznawane są za optymalne to 50–100 mg IS na dzień, gdzie przeciętne spożycie IS w krajach charakteryzujących się wysokim spożyciem owych związków, tj. w Japonii, to 200 mg, innych krajach azjatyckich – około 25–45 mg na dzień, a w Europie poniżej 5 mg.
Przeciwnicy soi swoje stanowisko zazwyczaj popierają badaniami wykonanymi na gryzoniach. W jednym z takich badań sprawdzano wpływ 2, 20 i 100 mg IS/kg masy ciała. Dawka 2 mg/kg masy ciała nie spowodowała problemów hormonalnych, gdzie dla przeciętnego mężczyzny o wadze 70–80 kg będzie to 140–160 mg IS, co w efekcie daje około pół kilograma tofu na dzień! I to jest już ogromna ilość tofu, a gdzie mowa o 20 mg/kg masy ciała, przy których wykazywano anatomiczne zaburzenia erekcji. W przeliczeniu daje nam to około 4,7–4,8 kg tofu na dzień (sic!) .
Tak więc wracając do mężczyzn – co z ich hormonami? Metaanaliza z 2010 roku wykonana przez Hamilton-Reeves i współpracowników nie wykazała żadnego wpływu białka soi ani IS na testosteron oraz globuliny wiążące hormony płciowe.
Nieco późniejsza metaanaliza z 2014 r. potwierdziła te wnioski, dodatkowo nie stwierdzając wpływu na estradiol i dihydrotestosteron.
Dużo ludzi pije siemię lniane jako lekarstwo na problemy gastryczne. Systematyczne picie siemienia niejednej osobie pomogło zagoić wrzody. Siemię lniane jest składnikiem wielu maści oraz skutecznych kosmetyków. Jego roli nie sposób pominąć. Soja także, jednak ostatnio ma złą prasę. Z jakich powodów, to odrębny temat zasługujący na uwagę. Poszperałam w necie wiarygodnych, jak mi się wydaje, informacji
Fitoestrogeny – czy mamy się czego bać?
Oskar Hejmowski
Aby omówić temat fitoestrogenów, należy najpierw wyjaśnić, czym są estrogeny. Są to związki należące do hormonów steroidowych regulujących czynności płciowe w organizmie człowieka. Estrogeny kojarzone są głównie z gospodarką żeńską, co jest trafne, bo to one wraz z progesteronem występują w największych ilościach u kobiet. Jednakże nieprawdą jest, że estrogeny nie mają miejsca w męskiej gospodarce hormonalnej. U kobiet wytwarzane są przez komórki jajników i łożyska, a u mężczyzn przez jądra, korę nadnerczy i – wskutek aromatyzacji testosteronu – w tkance tłuszczowej.Oskar Hejmowski
Oprócz endogennych estrogenów, na pracę gospodarki hormonalnej człowieka mogą oddziaływać również inne związki wykazujące aktywność estrogenną. Są to tytułowe związki, czyli fitoestrogeny – pochodzenia roślinnego.
Substancje te znajdziemy w roślinach z różnych rodzin, między innymi są to:
trawy (Gramineae), krzyżowe (Cruciferae), psiankowate (Solanaceae), motylkowate (Papilionaceae) i dyniowate (Cucurbitaceae)].
Tak więc związki te występują w szerokiej gamie produktów spożywczych np. soi, ryżu, pszenicy, kapuście, jabłkach, marchwi, czosnku, ziemniakach. W kawie również znajdziemy owe związki.
Co ciekawe, zawartość fitozwiązków zależna jest od warunków geograficznych oraz pogodowych, które panowały w trakcie rozwoju gatunku, rośliny oraz jej części.
Fitoestrogeny są niesteroidowymi związkami, które charakteryzują się działaniem estrogennym. Wśród nich można wyróżnić trzy główne grupy:
izoflawony,
lignany
i kumestany.
Głównym źródłem izoflawonów w diecie jest soja.
Mogą one występować w formie związanej jako glikozydy: genistyna i daidzyna, gdzie aglikon stanowi genisteina i daidzeina, przy czym aktywność estrogenną wykazują tylko aglikony uwolnione przez mikrobiotę jelitową.
Jest się czego bać?
Izoflawony sojowe nazywane fitoestrogenami budzą niepokój ze względu na to, iż własną budową przypominają żeńskie hormony płciowe, jednakże prawdą jest, iż bardziej trafnym określeniem wydaje się „selektywny modulator receptora estrogenowego”, ponieważ związki te oddziałują z receptorami przeznaczonymi dla estrogenów, jednakże nie wszystkimi i nie jest to tak mocna odpowiedź, jak na prawdziwy estrogen (100 do 1000 razy słabsza).
Więc nasuwa się pytanie: „Czy więc serio jest się czego bać?” i będąc obiektywnym, moja odpowiedź musi brzmieć TAK i dotyczy to głównie mężczyzn, ale, ale... to ilość ma znaczenie. U kobiet natomiast fitozwiązki wykazują tak naprawdę same pozytywne działania.
Kontynuując temat mężczyzn – nadmierna ilość izoflawonów sojowych może przyczynić się do zaburzeń hormonalnych, rozwoju ginekomastii i problemów dotyczących sfery łóżkowej, tj. nieprawidłowe libido i erekcja.
Dość znane są dwa przypadki opublikowane w literaturze naukowej.
Pierwszy z nich to 19-latek, u którego nadmiar spożycia izoflawonów sojowych doprowadził do zaburzeń wymienionych powyżej, pomijając tylko ginekomastię.
Drugi przypadek to 60-letni mężczyzna, u którego pojawiły się wszystkie dolegliwości .
W obydwóch przypadkach osoby te spożywały około 360 mg IS na dobę.
(360 Miligramów do Kilogramów (360 mg na kg))
Dobre, ale co oznacza liczba 360 mg, jest to dużo czy mało? Odpowiedź brzmi – bardzo dużo.
Wartości spożycia IS, które uznawane są za optymalne to 50–100 mg IS na dzień, gdzie przeciętne spożycie IS w krajach charakteryzujących się wysokim spożyciem owych związków, tj. w Japonii, to 200 mg, innych krajach azjatyckich – około 25–45 mg na dzień, a w Europie poniżej 5 mg.
Przeciwnicy soi swoje stanowisko zazwyczaj popierają badaniami wykonanymi na gryzoniach. W jednym z takich badań sprawdzano wpływ 2, 20 i 100 mg IS/kg masy ciała. Dawka 2 mg/kg masy ciała nie spowodowała problemów hormonalnych, gdzie dla przeciętnego mężczyzny o wadze 70–80 kg będzie to 140–160 mg IS, co w efekcie daje około pół kilograma tofu na dzień! I to jest już ogromna ilość tofu, a gdzie mowa o 20 mg/kg masy ciała, przy których wykazywano anatomiczne zaburzenia erekcji. W przeliczeniu daje nam to około 4,7–4,8 kg tofu na dzień (sic!) .
Tak więc wracając do mężczyzn – co z ich hormonami? Metaanaliza z 2010 roku wykonana przez Hamilton-Reeves i współpracowników nie wykazała żadnego wpływu białka soi ani IS na testosteron oraz globuliny wiążące hormony płciowe.
Nieco późniejsza metaanaliza z 2014 r. potwierdziła te wnioski, dodatkowo nie stwierdzając wpływu na estradiol i dihydrotestosteron.
Izowflawony sojowe – nie taki diabeł straszny
Objawy wypadowe w okresie klimakterium, tj. uczucia gorąca w nadbrzuszu i klatce piersiowej, zaczerwienienia twarzy i uderzeń krwi do głowy, przyspieszenia czynności serca, bólów i zawrotów głowy występują z różną częstością u kobiet w danych rejonach świata .
W Europie występują one u około 70– 80% populacji kobiet, natomiast w Malezji u mniej niż 57%, 18% w Chinach oraz 14% w Singapurze.
Patrząc pod kątem dietetycznym – różnice dotyczą przede wszystkim spożycia produktów sojowych i prawdopodobnie to właśnie aktywność estrogenna fitozwiązków powoduje różnice w częstości i przebiegu zaburzeń naczyniowo-ruchowych u kobiet w tych rejonach geograficznych.
Podczas badań poziomu izoflawonów i endogennych estrogenów w moczu kobiet z Japonii, Ameryki Północnej oraz Finlandii stwierdzono, iż poziom IS u Japonek był do 100 razy wyższy niż u kobiet odżywiających się dietą bogatą w produkty mięsne .
Sugeruje się, że tak wysoki poziom fitoestrogenów może wyjaśniać mniejsze dolegliwości związane z okresem przekwitania u kobiet z Japonii.
Jak wskazują statystyki – porównując przypadki schorzeń naczyniowo-sercowych u mężczyzn i kobiet w podobnym wieku – możemy jasno stwierdzić, iż nasilają się one bardziej u kobiet w okresie po menopauzie.
Wiele prac naukowych wskazuje na zmniejszenie ryzyka wystąpienia tego typu chorób u kobiet przyjmujących estrogeny, potwierdzając ich korzystny wpływ na poziom lipidów w plazmie i obniżenie ryzyka występowania zawału mięśnia sercowego.
Soja również wpływa na poziom lipidów w plazmie i przeprowadzone badania wskazują na to, że odpowiedzialne za to są izoflawonoidy.
W jednym z badań wykonanych przez Knight D.C. i współpracowników, grupie kobiet w okresie przed menopauzą podawano dietę zawierającą 45 mg IS dziennie. W wynikach stwierdzono istotnie niższy poziom cholesterolu w porównaniu z grupą kontrolną.
W badaniach – co prawda przeprowadzonych in vitro – okazało się, że genisteina wykazuje silne działanie antyoksydacyjne oraz że spożywanie soi wpływa inhibitująco na utlenianie betalipoprotein. Genisteina podwyższa również aktywność niektórych antyoksydacyjnych enzymów, szczególnie w skórze i jelitach.
Innym mechanizmem, który zapobiega tworzeniu się blaszek miażdżycowych jest hamowanie czynnika wzrostu, uwalnianego np. z miocytów oraz hamowanie unaczynienia wspomnianych blaszek miażdżycowych .
Co ciekawe, wskazuje się, że estrogeny są najprawdopodobniej odpowiedzialne za inicjację i promocje nowotworów piersi u kobiet i zaskakujący jest fakt, iż fitoestrogeny mogą zapobiegać ich powstawaniu. Prawdopodobnie mogą również zmniejszać ryzyko zachorowania na raka okrężnicy, śluzówki macicy oraz jajników.
Ważną kwestią, którą warto poruszyć w kontekście zdrowia mężczyzn, jest wpływ soi na nowotwory prostaty. Wysokie spożycie rośliny może zmniejszać ryzyko rozwoju nowotworu prostaty nawet o 30%!.
Mechanizm pozytywnego działania fitoestrogenów w tym aspekcie nie jest całkowicie poznany. Prawdopodobnie rozchodzi się o zmianę metabolizmu hormonów płciowych bądź jako antyestrogeny mogą konkurować z estradiolem o odpowiednie receptory i hamować proliferację komórek nowotworowych.
Dodatkowo IS mają także pozytywny wpływ na układ sercowo-naczyniowy. Metaanaliza 17 badań wykonana przez Yan Z i wsp. wykazała, iż spożycie IS w prawidłowych ilościach zmniejsza ryzyko chorób sercowo-naczyniowych o 17%.
Izoflawony w sporcie – prewencja kontuzji? Jak sport, to niestety czasem kontuzje. Nie podlega to dyskusji, jednakże czy izoflawony sojowe mogą wykazywać wsparcie w prewencji kontuzji? Według aktualnej wiedzy – owszem...
Posłużyłam się gotowcem z powodów oczywistych; w przypadku pożywienia wpływającego pozytywnie lub negatywnie na zdrowie, nie może być miejsca na gdybanie laików.
Dziękuję za uwagę
Jak wskazują statystyki – porównując przypadki schorzeń naczyniowo-sercowych u mężczyzn i kobiet w podobnym wieku – możemy jasno stwierdzić, iż nasilają się one bardziej u kobiet w okresie po menopauzie.
Wiele prac naukowych wskazuje na zmniejszenie ryzyka wystąpienia tego typu chorób u kobiet przyjmujących estrogeny, potwierdzając ich korzystny wpływ na poziom lipidów w plazmie i obniżenie ryzyka występowania zawału mięśnia sercowego.
Soja również wpływa na poziom lipidów w plazmie i przeprowadzone badania wskazują na to, że odpowiedzialne za to są izoflawonoidy.
W jednym z badań wykonanych przez Knight D.C. i współpracowników, grupie kobiet w okresie przed menopauzą podawano dietę zawierającą 45 mg IS dziennie. W wynikach stwierdzono istotnie niższy poziom cholesterolu w porównaniu z grupą kontrolną.
W badaniach – co prawda przeprowadzonych in vitro – okazało się, że genisteina wykazuje silne działanie antyoksydacyjne oraz że spożywanie soi wpływa inhibitująco na utlenianie betalipoprotein. Genisteina podwyższa również aktywność niektórych antyoksydacyjnych enzymów, szczególnie w skórze i jelitach.
Innym mechanizmem, który zapobiega tworzeniu się blaszek miażdżycowych jest hamowanie czynnika wzrostu, uwalnianego np. z miocytów oraz hamowanie unaczynienia wspomnianych blaszek miażdżycowych .
Co ciekawe, wskazuje się, że estrogeny są najprawdopodobniej odpowiedzialne za inicjację i promocje nowotworów piersi u kobiet i zaskakujący jest fakt, iż fitoestrogeny mogą zapobiegać ich powstawaniu. Prawdopodobnie mogą również zmniejszać ryzyko zachorowania na raka okrężnicy, śluzówki macicy oraz jajników.
Ważną kwestią, którą warto poruszyć w kontekście zdrowia mężczyzn, jest wpływ soi na nowotwory prostaty. Wysokie spożycie rośliny może zmniejszać ryzyko rozwoju nowotworu prostaty nawet o 30%!.
Mechanizm pozytywnego działania fitoestrogenów w tym aspekcie nie jest całkowicie poznany. Prawdopodobnie rozchodzi się o zmianę metabolizmu hormonów płciowych bądź jako antyestrogeny mogą konkurować z estradiolem o odpowiednie receptory i hamować proliferację komórek nowotworowych.
Dodatkowo IS mają także pozytywny wpływ na układ sercowo-naczyniowy. Metaanaliza 17 badań wykonana przez Yan Z i wsp. wykazała, iż spożycie IS w prawidłowych ilościach zmniejsza ryzyko chorób sercowo-naczyniowych o 17%.
Izoflawony w sporcie – prewencja kontuzji? Jak sport, to niestety czasem kontuzje. Nie podlega to dyskusji, jednakże czy izoflawony sojowe mogą wykazywać wsparcie w prewencji kontuzji? Według aktualnej wiedzy – owszem...
Posłużyłam się gotowcem z powodów oczywistych; w przypadku pożywienia wpływającego pozytywnie lub negatywnie na zdrowie, nie może być miejsca na gdybanie laików.
Dziękuję za uwagę
ŻYCIE JEST TYLKO SNEM, ALE NIE BUDZCIE MNIE