20.03.2021, 04:45
Cytat:Jednakże wiele osób zdziwiłoby się jakby zobaczyło różnice między Golden Tarot of the Renaissance a Marsylskim, gdzie marsylski jest dużo młodszy. Wolę mieć horyzontalne spojrzenie niż punkt widzenia. Dlatego mam Montierii, Sola Busca, Viscontii, Sopraffino, Minchiatte, Mantegne, Marsylski, czy Medieval Tarot - to z tych starych. Ogólnie tarotów mam kole 130..każdy mnie czegoś uczy. Zapewniam, że na każdym z nich można doszukać się symboliki.
130 tarotów... wow. Nawet bym nie chciała tyle mieć. Jestem tradycjonalistką, przywiązuję się do kart, które lubię i które do mnie przemawiają, podobnie jak do przedmiotów, ludzi. Ciężko mi jest zmienić przyzwyczajenia, a jeżeli już, to raczej z bólem.
Wiele kart po prostu ma odjechaną interpretację, znaczenie. Tak jest na przykład z tarotem Crowleya, gdzie kilka kart ma kompletnie inne znaczenie niż u Waita. Inne znaczeniowo talie są niczym gra w szachy z kompletnie innymi figurami oraz z zasadami..... i to już nie są szachy jakie znam - trudno je nazwać szachami.
Poza tym, kupując jakąś talię, a też mam ich sporo ( nie 120 ) i jedynie w trzech przypadkach dołączona była książeczka z interpretacją autora danych kart. Do pozostałych dołączono cieniutką mini książeczkę z opisami ogólnie przyjętymi. Tak było w przypadku Golden Tarot, Tarot 78 Drzwi czy Tarot of Sexual Magic, gdzie grafika w niczym nie kojarzyła się z załączoną interpretacją.
Najbardziej lubię kiedy moja wiedza potwierdza się lub nie poprzez weryfikację wróżb. Taką naukę, poszerzanie znaczeń kart najbardziej lubię, taka do mnie przemawia, przekonuje i zmienia lub poszerza wiedzę.
Kart czarno białych zdecydowanie bym nie kupiła., są zbyt ubogie przez brak kolorów. Jestem wzrokowcem, grafika kart ma ogromne znaczenie, także przecież symboliczne.
O rozwoju duchowym, szumnie nazwanym i nadużywanym przez ludzi, którym się wydaje, że jak już kupią sobie karty, coś tam przeczytają, to rozwijają się duchowo, a z reguły plotą farmazony, można poświęcić odrębny temat.