27.11.2021, 15:45
Sen 04.07.2021
Na rynku szukałem z jakąś dziewczyną szukałem kamienia. We śnie był on czarny i na przyszła mi na myśl nazwa: gagat
Niebo było szare. Był wczesny wieczór. Gdy raz znalazłem kamień, poszukiwania zaczynały się od nowa. Leżał w innym miejscu.
Dwa razy znalazłem go na ziemi. Raz łatwo go zobaczyłem a drugim razem był oblepiony czymś podobnym do kruszonki lub proszku o barwie brudno złotej.
(kojarzy się to z przemianą alchemiczną: pierwsza faza to węgiel -czarny kolor)
Pojawiały się postacie przypominające mnichów. Ich habit miał długie rękawy. Nie można było zobaczyć ich rąk i nóg.
Na twarzy mieli maskę Guya Fawkes'a i nałożony kaptur. Sprawiali wrażenie złowrogich obserwatorów (lub kogoś w rodzaju Archontów)
Kolejny etap pozornie nie powiązany z wcześniejszym:
Idę chodnikiem z koleżanką a pod sklepem stoi facet z pistoletem. Ręce wyciągnął przed siebie jakby do kogoś mierzył. Jest on okrążony przez policję. Za jego plecami siedzieli inni policjanci lub przechodzili przez murek (nie pamiętam dobrze).
Ta dziewczyna z którą szedłem powiedziała coś w żartach do policjantów. Przeszliśmy jeszcze kilka metrów i zacząłem uciekać od niej. Znikała za horyzontem.
Niewiadomo jak siedziałem na motocyklu i jechałem do domu. Czułem się dumny. Ludzie po bokach ulicy patrzyli na mnie jakby z podziwem, zdziwieniem.
Dojechałem a później obserwowałem jak ciężarówka bez naczepy zaparkowała przed bramą. Podjazd jest na wzniesieniu.
Tir stał przez chwilę po czym usłyszałem skrzypienie i pisk. Hamulec ręczny nie wytrzymał, był słabo zaciągnięty. Tir zjechał tyłem i uderzył w ogrodzenie placu naprzeciwko.
Na rynku, przystanek autobusowy posiada jedno piętro. Wychodzę na górę po schodach. Jest tam pomieszczenie z dużymi oknami i szklanymi drzwiami. Siedzę tam z dwoma chłopakami i jedną dziewczyną, oczywiście blondynką
śmiejemy się i omawiamy jakieś sprawy.
wstałem z ławki a zza ściany wychodzi ta ubrana jak mnich sylwetka w masce. Stoi za szklanymi drzwiami i patrzy na mnie.
przestraszyłem się trochę.
drugie drzwi otwierają się a tam dwóch kolejnych mnichów. Dziewczyna zaczyna uciekać.
Mnisi wchodzą i mówią w moim kierunku: "brać go".
jeden z nich wskazuje na mnie swoim rękawem, który w środku jest pusty i czarny.
później łapią mnie za ręce i chcą gdzieś wynieść.
Koniec.
Co to oznacza? Uznaję sen za ostrzeżenie.
Na rynku szukałem z jakąś dziewczyną szukałem kamienia. We śnie był on czarny i na przyszła mi na myśl nazwa: gagat
Niebo było szare. Był wczesny wieczór. Gdy raz znalazłem kamień, poszukiwania zaczynały się od nowa. Leżał w innym miejscu.
Dwa razy znalazłem go na ziemi. Raz łatwo go zobaczyłem a drugim razem był oblepiony czymś podobnym do kruszonki lub proszku o barwie brudno złotej.
(kojarzy się to z przemianą alchemiczną: pierwsza faza to węgiel -czarny kolor)
Pojawiały się postacie przypominające mnichów. Ich habit miał długie rękawy. Nie można było zobaczyć ich rąk i nóg.
Na twarzy mieli maskę Guya Fawkes'a i nałożony kaptur. Sprawiali wrażenie złowrogich obserwatorów (lub kogoś w rodzaju Archontów)
Kolejny etap pozornie nie powiązany z wcześniejszym:
Idę chodnikiem z koleżanką a pod sklepem stoi facet z pistoletem. Ręce wyciągnął przed siebie jakby do kogoś mierzył. Jest on okrążony przez policję. Za jego plecami siedzieli inni policjanci lub przechodzili przez murek (nie pamiętam dobrze).
Ta dziewczyna z którą szedłem powiedziała coś w żartach do policjantów. Przeszliśmy jeszcze kilka metrów i zacząłem uciekać od niej. Znikała za horyzontem.
Niewiadomo jak siedziałem na motocyklu i jechałem do domu. Czułem się dumny. Ludzie po bokach ulicy patrzyli na mnie jakby z podziwem, zdziwieniem.
Dojechałem a później obserwowałem jak ciężarówka bez naczepy zaparkowała przed bramą. Podjazd jest na wzniesieniu.
Tir stał przez chwilę po czym usłyszałem skrzypienie i pisk. Hamulec ręczny nie wytrzymał, był słabo zaciągnięty. Tir zjechał tyłem i uderzył w ogrodzenie placu naprzeciwko.
Na rynku, przystanek autobusowy posiada jedno piętro. Wychodzę na górę po schodach. Jest tam pomieszczenie z dużymi oknami i szklanymi drzwiami. Siedzę tam z dwoma chłopakami i jedną dziewczyną, oczywiście blondynką
śmiejemy się i omawiamy jakieś sprawy.
wstałem z ławki a zza ściany wychodzi ta ubrana jak mnich sylwetka w masce. Stoi za szklanymi drzwiami i patrzy na mnie.
przestraszyłem się trochę.
drugie drzwi otwierają się a tam dwóch kolejnych mnichów. Dziewczyna zaczyna uciekać.
Mnisi wchodzą i mówią w moim kierunku: "brać go".
jeden z nich wskazuje na mnie swoim rękawem, który w środku jest pusty i czarny.
później łapią mnie za ręce i chcą gdzieś wynieść.
Koniec.
Co to oznacza? Uznaję sen za ostrzeżenie.