17.02.2014, 17:39
Słyszałem o tym, że taki mechanizm może czasem się wydarzyć. Nawet mam na myśli określoną sytuacje i osobę. Tylko, ze to nie jest nikt ze mną związany w żaden sposób.
Ja się nie przywiązuję do tego co komu dałem i nie oczekuję, ze coś mi się zwróci, choćby - jak piszesz - zwyczajna ludzka przyzwoitość. Bardzo często nawet nie pamiętam, co kto ode mnie dostał, nie prowadzę też takich zapisów w kajeciku. Z serca daję i nie pytam co kto z tym zrobi.
Kiedyś jacyś ludzie przekonywali mnie, że nie należy nic dawać proszącym bo jest od tego opieka społeczna, banki z kredytami, a poza tym te osoby na pewno to wszystko, co dostaną to przepiją. Próbowałem iść za tymi poradami i strasznie ciężkie energie mnie przywaliły. Odrzuciłem to podejście. Ze swojego daję, jak mam. Jak nie mam, to nie daję. Mogę się pomodlić za kogoś. I naprawdę nie pytam o stan moralny osoby obdarowanej. Uważam, że nie mam prawa ani się tym interesować ani tym bardziej oceniać.
Jestem szczęśliwy i niczego mi nie brak
Ja się nie przywiązuję do tego co komu dałem i nie oczekuję, ze coś mi się zwróci, choćby - jak piszesz - zwyczajna ludzka przyzwoitość. Bardzo często nawet nie pamiętam, co kto ode mnie dostał, nie prowadzę też takich zapisów w kajeciku. Z serca daję i nie pytam co kto z tym zrobi.
Kiedyś jacyś ludzie przekonywali mnie, że nie należy nic dawać proszącym bo jest od tego opieka społeczna, banki z kredytami, a poza tym te osoby na pewno to wszystko, co dostaną to przepiją. Próbowałem iść za tymi poradami i strasznie ciężkie energie mnie przywaliły. Odrzuciłem to podejście. Ze swojego daję, jak mam. Jak nie mam, to nie daję. Mogę się pomodlić za kogoś. I naprawdę nie pytam o stan moralny osoby obdarowanej. Uważam, że nie mam prawa ani się tym interesować ani tym bardziej oceniać.
Jestem szczęśliwy i niczego mi nie brak
Owoce naszego działania są postrachem dla tchórzy, a promykami światła dla mędrców ...