22.09.2013, 04:43
„Czy znacie starą władczynię świata, starą niezmordowaną wędrowczynię? Wszystkie palące namiętności, wszystkie egoistyczne chęci, wszystkie nieokiełznane siły ludzkości, wszystkie tyrańskie słabości, kroczą przed chciwą posiadaczką naszego padołu boleści i z kosami w rękach zbierają swoje wieczne żniwo. Królowa jest stara jak czas, ale jej szkielet przyodziany jest jeszcze w ruiny kobiecej piękności, którą odbiera zakochanej w sobie młodości.
Jej głowę zdobią zimne włosy, które do niej nie należą. Od usianych gwiazdami włosów Beryniki aż do przedwcześnie posiwiałych włosów, które ściął kat z głowy Marii Antoniny, zdobi się owa grabieżczyni ukoronowanych głów szatami królowych. Jej zetlałe lodowate ciało okrywają spłowiałe błyskotki i podarta chusta. Jej ręce ozdobione pierścieniami trzymają diadem i sztylety, berła i piszczele, kamienie i popiół. Kiedy nadchodzi, wtedy bramy otwierają się same, przechodzi przez mury i dociera do samej alkowy króla; wyzyskiwaczy żyjących z cudzej biedy zaskakuje w czasie ich najtajniejszych orgii; zasiada przy ich stole, napełnia ich puchary i uśmiechając się do ich pieśni ukazuje swoje wyszczerbione zęby, siedzi tuż przy ukrytej za kotarą dziewce.
Chętnie skrada się wokół zasypiających lubieżników. Szuka ich pieszczot, łudząc się nadzieją, że w ich ramionach znajdzie odrobinę ciepła. Ale wszyscy, których ona dotyka zamierają z zimna, tak, że nigdy nie znajduje upragnionego ciepła.
Wierzy się, że czasami porywa ją wir; nie kroczy już powoli, ale pędzi i jeśli jej nogi nie są dość szybkie, staje nimi w strzemionach starego konia i bez tchu pędzi przez tłum. Razem z nią pędzi na czerwonym rumaku Mord; pożar iskrząc wokoło trawi jego włosy, jego czerwone i czarne skrzydła biją gwałtownie powietrze; Głód i Dżuma jadą za nimi krok w krok na chorych i niepodkutych szkapach, dla pełnienia żniwa, trzymając ścięte pokłosie nad marną, zapomnianą pozostałością.
Za tym żałobnym konduktem kroczy dwoje małych dzieci promieniejących śmiechem i nadmiarem żywotności. Inteligencja i Miłość całych stuleci – dwa duchy opiekuńcze człowieczeństwa. Cienie śmierci uchodzą przed nimi jak noc uchodzi przed gwiazdą poranną; swymi lekkimi stopami odświeżają ziemię i sieją pełnymi rękami nadzieję innego roku.
Ale śmierć nie przyjdzie już tak straszna i tak bezlitosna, aby dojrzałe plony przyszłego stulecia ściąć jak wyschniętą trawę, jej miejsce zajmie anioł postępu, który łagodną dłonią uwolni ludzi od więzów śmiertelnego łańcucha i wzniesie ich aż do stóp Boga.
Jeżeli ludzie zrozumieją najpierw jak żyć to już nie umrą; tak jak larwy owada przemienią się w pełnego blasku motyla. Lęk przed śmiercią jest nędznym płodem naszej niewiedzy; sama śmierć straszna jest tylko przez strzępy szmat, które wokół siebie rozwiesza i przez mroczne kolory, w których zarysowuje się jej obraz.
W rzeczywistości jest ona pracą życia.”
~Eliphas Levi, Wysoka Magia
Czym jest nekromancja?
Oczywiście pierwszą definicją z jaką powinniśmy się zapoznać jest samo określenie „nekromancja”. Jak podaje encyklopedia PWN słowo to pochodzi z języka greckiego od słów nekrós „zmarły” oraz manteía „wróżba”; i definiuje je jako magiczne praktyki wywoływania ducha zmarłych w celu uzyskania informacji na temat przyszłych wydarzeń.
Taka definicja sugeruje nam, że naczelnym celem nekromancji jest przewidywanie przyszłości, z czym zgodzić się nie mogę. O dziwo tym razem o wiele lepiej precyzuje nekromancję sama wikipedia:
„Forma praktyk magicznych, w której czarujący (nekromanta) przyzywa cienie zmarłych w celu poznania prawdopodobnych wersji przyszłości lub celach własnych (np. usług).”
Jednak nawet ta definicja nie satysfakcjonuje mnie w pełni, z tego powodu postanowiłem stworzyć własną, jak każdy badacz mam do tego całkowite prawo – zakładając, że zachowuję pewną przyzwoitość.
Według mnie nekromancja to praktyka utrzymywania tymczasowego lub stałego kontaktu z poszczególnymi cieniami zmarłych bądź całym aglomeratem duchów przodków, w celu uzyskania wiedzy, mocy, bądź wsparcia za pomocą wzajemnej umowy bądź magicznej przemocy.
Rozbudowanie tej definicji pozostaje oczywiście w gestii osób praktykujących, ja sam musiałem wziąć pod uwagę przy jej tworzeniu kilka zmiennych:
- Po co praktykować nekromancję?
- Czy w trakcie praktyki mam do czynienia wyłącznie z jedną istotą?
- Czy kontakt z tą istotą może być cykliczny, czy wręcz permanentny?
Pierwsze pytanie jest prozaicznie proste, od duchów przodków, zmarłych możemy uzyskać to samo, co od każdej innej istoty duchowej (anioły, demony etc.), czyli w pierwszej kolejności wiedzę – duchy jako część sfery śmierci (tak to nazwijmy) czy też tego całego aglomeratu zmarłych wsiąkły w siebie wiedzę wielu pokoleń, a więc zdobywanie informacji to podstawowy cel w jakim możemy przywoływać zmarłych. Kolejnym jest z pewnością zdobycie mocy magicznej, która jest niczym innych jak „siłą z jaką jesteśmy w stanie wpływać na świat duchowy oraz tym samym materialny”. Metaforycznie im większą moc posiadamy, tym większą robimy falę wrzucając mały kamyczek do wody. I właśnie duchy naszych przodków mogą stać się tą częścią świata duchowego, która będzie nas wspierała w naszych działaniach. Oczywiście wiąże się to z zupełnie innym podejściem do nekromancji niż posiada większość teoretyków magii i niedzielnych wywoływaczy – spirytystów. Sądzę, że nieodzownym elementem zdobycia wsparcia duchów zmarłych jest kult śmierci, kult przodków i olbrzymia doza szacunku do misteriów nekromantycznych. Nie wątpię, że część magów jest w stanie uzyskać wsparcie zmarłych zmuszając ich do tego, wystarczy przytoczyć tutaj praktyki bokorów, którzy potrafią więzić duchy umarłych tworząc w ten sposób fetysze. Jednak czy taki prześladowczy stosunek maga do duchów na dłuższą metę jest zdrowy wątpię. Wcześniej czy później duchy mogą się wyzwolić, zbuntować, opętać maga. We wszelkich sferach magii, w których dochodzi do kontaktu z istotami subtelnymi o potknięcie i porażkę nietrudno. Dlatego lepszym, a przynajmniej bezpieczniejszym sposobem nawiązywania więzi z rodziną duchów zmarłych jest składanie ofiar i stworzenie bądź zaadaptowanie z jakiejś religii swoistego kultu.
Końcowa część definicji mówi o zawieraniu wzajemnej umowy. Jest to bardzo charakterystyczna w magii forma współpracy między magiem, a istotami duchowymi (w tym również bóstwami) polegająca na przywołaniu danej istoty (tutaj ducha) przedstawieniem swojego problemu i zadania jakie ów istota ma wykonać oraz ustalenia ofiary jaką za to złoży mag. Rytuał potrzebny do takiej ewokacji skonstruować jest bardzo łatwo i w sumie nie jest to działanie wyjątkowo wymagające dla wprawionego maga – pod warunkiem zachowania ostrożności. W takim przypadku zaufanie można mieć tylko do siebie, a wszelkie elementy umowy należy dobrze przemyśleć i sprawdzić czy nie wyrządzimy sobie nimi szkody.
Czytaj więcej tutaj...