20.03.2024, 09:15
24.03.2024, 00:53
Jaka szkoda…”: Piwnica pod Baranami, zapowiada Piotr Skrzynecki, na skrzypcach akompaniuje Leszkowi syn, Wojciech. Zobaczcie Państwo ten dokument, do którego odsyłam w linku. Dziś umarł Leszek Długosz. Poeta, kompozytor, pieśniarz. Przyjaciel. Cudowny człowiek. Wszystkie słowa dudnią jakby pusto. Zatyka w piersiach żal. Kilka dni temu jeszcze byliśmy z żoną u Leszka i Basi, w ich zaczarowanym mieszkaniu na Brackiej. Z babką – przedświąteczną. Z obietnicą, że się spotkamy na Wielkanoc.
Brakuje teraz słów. Sięgam po fragmenty tekstu, jaki napisałem na 80. urodziny Leszka, a opublikowanego w „Arcanach”, z którymi Poeta złączył się od początku naszej redakcyjnej przygody, to jest od 30 lat. Tekst zatytułowany jest „Motyl i gniazdo”: „Pierwsze skojarzenie: motyl. Swobodny, jakby beztroski, nieco kapryśny, nieprzewidywalny lot. Wnosi pogodę, uśmiech. Jaki motyl? Paź królowej – Papilio machaon. W encyklopedii piszą, że to gatunek „prawie kosmopolityczny”. Trzeba więc dodać, że Długosz to specjalny okaz, unikatowy podgatunek: Papilio machaon cracoviensis. Wyraźnym tego znakiem są piękne wzory na skrzydłach, z czerwonym kropkami na końcach – jakby pawie oka na czapce, co ją wicher niesie... Paź, ale jakiej królowej? Polskiej poezji, kultury zaklętej w ocalonym mieście Krakowie, ale przecież mającej swoje korzenie w Zaklikowie, w Czarnolesie, Karpinie, Nowogródku. […] Jak więcej niż jedno pokolenie słuchałem pieśni Leszka jako uczeń liceum – z fascynacją ich urodą słowa, w wyjątkowy sposób splecioną z głosem człowieka i fortepianu. „Jaka szkoda” – nuciło się samo w głowie słowami Balińskiego, „Wielki jest Berlin…” – to znów Tuwima niosła Długoszowa muzyka, tak jak „Karczmę Jurgowską” Lieberta. Potem i Leszkowe słowa i melodia w „Dniu w kolorze śliwkowym”, w „Kwiecistej, zwiewnej twej sukience”, w „Nie ma nas”, w końcu i „Pod Baranami też już dzisiaj inny czas…” W owym innym już czasie pojawił się Leszek Długosz w kręgu, który dziś możemy nazwać „arkanowym”. Przez „Czas Krakowski” i „Arkę” do „Arcanów”, jakoś się tak złożyło. Staraliśmy się wciągać do toczącej się wtedy debaty postaci ważne dla polskiej kultury. To był okres dyskusji, ożywionych troską o to, czy ostoi się nasza przez dzieje budowana tożsamość. Już grzmiał werbel wezwań do jak najszybszego rozstania się z „garbatą” naszą historią i z dobrą o niej pamięcią. Wszystko, co polskość tworzyło, miało zostać porzucone jako stary śmieć – w imię „nowoczesności”, „otwierania się na świat”. W tak rozumianym świecie polską tradycja kulturalną już mało kto by się interesował. […] Leszek zaczął przychodzić do nas i publikować teksty dalekie od polityki – swoje wiersze, szkice, wspomnienia, recenzje. Przypominał o najgłębszych tradycjach kulturalnych Rzeczpospolitej, o Kochanowskim, Karpińskim, Syrokomli, Norwidzie, Wyspiańskim. Przypominał ich poezje, ich pożywne słowo. Była to i jest obrona polskości, ale też prowincji, którą narzucający aktualne mody „salon” pogardzał. I była to obrona kultury, która nas z Europą, z tym, co najlepsze w jej dziedzictwie łączy, a nie przeciwstawia „zaścianka” – „Paryżowi” (ten zresztą Leszek znał lepiej od większości lokatorów „salonu”). […] To, co nas pewnie zbliżyło, to postawa wierności wobec dziedzictwa, które zostawiają nam rodzice, środowisko, w którym się wychowaliśmy. W przypadku Leszka to wierność wobec jego Zaklikowa i wobec starego Krakowa, wobec wiecznej Polski. Wierność małej i wielkiej ojczyźnie, w której wyrósł i której coś istotnego zawdzięcza. Upomina się z wyjątkową czułością o to, byśmy nie zapominali o rodzicach, nauczycielach, o tym, ilu ludzi pomogło nam stać się tym, kim jesteśmy. Taka postawa warta jest obrony szczególnie dzisiaj: obrony przed pogardą dla „brudnych” korzeni, przed lekceważącym splunięciem w stronę naszych mateczników. Leszek pokazuje, jak wiele wdzięczności powinniśmy ożywić w sobie, by określić własne miejsce w świecie…” I Leszek pokazuje to nadal. Posłuchajcie Państwo:
=AT3vMwOLmq25KBCrAZkdhvhz_wock_PbZedj8-a4s8uTon6g3tiFlo4gp70FOHH1KpGPWFOT6rB76TX4sbG16eNKBr_vLKnQBJg6-pHwPngZc8v0-5q_YJnUEcYJHeyw7N36hSl5TjUTRL2q8ZqwgInS5f_KRe5FdxJCb3MoD02QoXjiUuyFnwc_urUt-ZZ_9QF4GQQNn5w1]https://www.youtube.com/watch?v=JXq5foi7yXA
Spieszmy się, spieszmy … =AT3vMwOLmq25KBCrAZkdhvhz_wock_PbZedj8-a4s8uTon6g3tiFlo4gp70FOHH1KpGPWFOT6rB76TX4sbG16eNKBr_vLKnQBJg6-pHwPngZc8v0-5q_YJnUEcYJHeyw7N36hSl5TjUTRL2q8ZqwgInS5f_KRe5FdxJCb3MoD02QoXjiUuyFnwc_urUt-ZZ_9QF4GQQNn5w1]https://www.youtube.com/watch?v=IOJxQMivblg Berlin 1913 =AT3vMwOLmq25KBCrAZkdhvhz_wock_PbZedj8-a4s8uTon6g3tiFlo4gp70FOHH1KpGPWFOT6rB76TX4sbG16eNKBr_vLKnQBJg6-pHwPngZc8v0-5q_YJnUEcYJHeyw7N36hSl5TjUTRL2q8ZqwgInS5f_KRe5FdxJCb3MoD02QoXjiUuyFnwc_urUt-ZZ_9QF4GQQNn5w1]https://www.youtube.com/watch?v=wOIQybT7DAU Jesień w kolorze śliwkowym =AT3vMwOLmq25KBCrAZkdhvhz_wock_PbZedj8-a4s8uTon6g3tiFlo4gp70FOHH1KpGPWFOT6rB76TX4sbG16eNKBr_vLKnQBJg6-pHwPngZc8v0-5q_YJnUEcYJHeyw7N36hSl5TjUTRL2q8ZqwgInS5f_KRe5FdxJCb3MoD02QoXjiUuyFnwc_urUt-ZZ_9QF4GQQNn5w1]https://www.youtube.com/watch?v=M6Pht6i8sBE Kwiecista, zwiewna twa sukienka Basi Długosz i synom Leszka najserdeczniej współczujemy. Bo słowa najpiękniejszych piosenek nie scalą już ich świata.
Ale Wielkanoc przed nami! Zamiast pożegnania, pozwolę sobie dodać wiersz Leszka, jeden z ostatnich, jakie publikował w „Arcanach”:
Quasi una fantasia
O jak z głębokich snu pokładów
Przychodzą jeszcze do nas zmarli Na ziemi i w zaświatach dawno rozproszeni … – W czyjej tam oni teraz władzy? Kto ich sprowadza
I pod osłoną nocy wiedzie orszak cieni Rozpadlinami pamiętania Krainą złud i fantasmagorii – Jakim paliwem nasycona jest lampa Tego przewodnika co mrok rozprasza I ścieżki ku nam odnajduje? Śnie… czyje jest owo terytorium?
Chwile przelotne i wieczności na nim Wszystkie tam dzienne i wieczorne sprawy – Z ciał naszych to poczęte i wysnute jest przędziwo Czy to bogowie tu zakryci Krucjaty posyłają ku nam ciemne Z przestrogą – Z przypomnieniem choćby? I gaszą znaki te i głosy, dotykiem jawy O świtaniu Jaka to moc tajemna
Wyłania w tobie – i co było I to co myślą jeszcze niedotknięte – A co się splata ziszcza I na twej ziemi jednakowo unicestwia się Zdmuchnięte czyim tchnieniem? – Wesołą strugą po deszczu płyną
Okręty papierowe chłopców Nad domem się zawiesza dawna tęcza I spójrz – o mgnienie, więc o życie dalej – Jacyś tam ludzie na jakimś brzegu Patrzą … jak niesie rzeka w wieczór gęstniejący Tratwy i wody swoje ciemne ciężkie… Śnie – kalejdoskopie czarodziejski W rękach posiwiałego dziecka Szczelino skryta między światami
Przesmyku mroczny – od Tartaru Do źrenic I do komór serca… O jak z głębokich twych pokładów
Przychodzą jeszcze do nas oni… – Zmarli Z rozpadlin czasu Z rumowisk spraw – przebrzmiałych burz Z jak przedawnionych stref pożądań gniewu i czułości Jaka ich wciąż przywodzi siła? Bagaże każe wlec zaprzeszłe Przedzierać się tu w pogranicze jawy Gdzie namiot swój nietrwały dzisiejsza data stawia… Aby usłyszeć to, co i my od nich? „Ach, Drodzy Nasi Nieobecni… – Niedotłuczeni , Niedobici, Nieusuwalni Cytat:Niewykreśleni jeszcze Nie-odkochani… ”„Jaka szko
24.03.2024, 17:12
04.04.2024, 10:29
Hey heyo tu się przywitam tym słodkim utworem
05.04.2024, 20:14
21.04.2024, 19:31
26.04.2024, 00:14
|
|