07.04.2023, 11:33
Dawne obchody Triduum Paschalnego
Wielki Czwartek, Piątek i Sobota są kulminacyjnym momentem oczekiwania na Wielkanoc. W tradycji katolickiej każdy z tych dni jest przepełniony innymi, wyjątkowymi symbolami, a razem stanowią jedną, wielką liturgię. W tradycji ludowej również pojawiły się obrządki związane z radosnym i nieco już niecierpliwym wyczekiwaniem świąt.
Wielki Czwartek był pierwotnie dniem pojednania pokutników ze wspólnotą. Na bazie obrzędów pokutnych, Polacy stworzyli własną tradycję hojnego obdarzania biedaków i zapraszania ich na wieczerzę, na której byli podejmowani z najwyższymi honorami.
W Wielki Piątek nasi przodkowie zatrzymywali zegary, zasłaniali lustra, powstrzymywali się od śmiechów i głośnych rozmów. Podobnie jak dziś, odsłaniano wtedy Groby Pańskie w bocznych nawach kościołów i wystawiano warty honorowe. Całe rodziny nawiedzały tego dnia pobliskie kościoły, aby podziwiać dekoracje i spędzić czas na modlitwie. Odwiedzano również cmentarze i porządkowano nagrobki bliskich zmarłych.
W sanktuariach, zwanych kalwariami, odbywały się wielkie widowiska, przedstawiające mękę i śmierć Jezusa. Natomiast w kościołach można było spotkać wiernych publicznie odprawiających pokutę, zwanych biczownikami lub kapotnikami. Nazwy wywodzą się od kapturów, które mieli na głowach oraz biczy, którymi wymierzali sobie publiczną chłostę.
Zwyczajowo w Wielki Piątek rodzice, a czasem również mistrzowie, uderzali dzieci i czeladników rózgami, mówiąc przy tym: „któryś cierpiał za nas rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami”.
Tego dnia urządzano też pogrzeb żuru, będący okazją do niewybrednego żartu, polegającego na wylaniu zupy na czyjąś głowę. Oprócz tego wieszano śledzia na drzewie, karząc go za to, że przez sześć niedziel panował nad mięsem i nie pozwalał ludziom najeść się do syta.
Wielka Sobota była i nadal jest dniem przeznaczonym na święcenie pokarmów. Ta tradycja wywodzi się z wczesnochrześcijańskiego obrządku składania ofiar i błogosławieństwa pierwocin. W Polsce najstarsze zapisane błogosławieństwa pokarmów wielkanocnych znajdują się w mszale gnieźnieńskim z 1300 r. Od XVII w. w święconym pojawiła się najpierw figurka baranka z ciasta, a potem z masła, wędliny, czekolady lub cukru, jako symbol Chrystusa zmartwychwstałego. W wieku XX do koszyków zawędrowały ulubione w danej rodzinie smakołyki, takie jak: mandarynki, czekolada, jabłka czy ciasteczka.
Najstarsze pisanki, znalezione w trakcie wykopalisk na ziemiach polskich pochodzą z X wieku. Co ciekawe, istnieją naukowe dowody na zdobienie jajek przez Słowian już w III w., czyli w czasach przedchrześcijańskich. Ukryty sens tego zwyczaju stara się wyjaśnić grecka legenda, pochodząca z X wieku. Według niej św. Maria z Magdali, która w Niedzielę Wielkanocną chciała przygotować posiłek dla apostołów, miała znaleźć w swej spiżarni jaja o zabarwionych na kolor czerwony skorupkach, z których na jej oczach wylęgły się piękne ptaki i uleciały do nieba. Apostołowie uznali ten cud za znak zmartwychwstania Chrystusa i życia wiecznego. Symbolika przypisywana kolorowym jajkom sprawiła, że w dawnej polsce pisanki i kraszanki były tradycyjnym prezentem wielkanocnym. Gdy kawaler otrzymywał jajko od panny, o którą się starał, jego kolor miał ogromne znaczenie. Czerwone jajko oznaczało, że jest bliski jej sercu, a żółte, że jest niemile widzianym natrętem.
Również dziś kolorowe jajko może stać się prezentem Wielkanocnym. Piękne pisanki, wykonywane coraz częściej ze sztucznych tworzyw, styropianu czy papieru często są sprzedawane podczas świątecznych kwest.
Zdobione jajka można znaleźć również w naszym katalogu nagród/ofert - zachęcamy do sprawdzania! A czy wiecie, czym różni się pisanka od kraszanki? Wbrew pozorom, nie są to synonimy - kraszanka jest po prostu jednolicie zabarwionym jajkiem, a na pisance, oprócz koloru, pojawia się jeszcze wzór wyryty w wosku.
Tradycyjne święta - Niedziela i Poniedziałek Wielkanocny
Osobom wierzącym obchody Wielkanocy kojarzą się nierozerwalnie z uroczystą mszą i procesją rezurekcyjną. Tradycja uczestnictwa w rezurekcji (łac. resurrectio - zmartwychwstanie) istnieje na ziemiach polskich tak długo, jak długo mamy pisany przekaz! Procesja w dużych miastach wyruszała o północy, a na wsiach i w małych miasteczkach przed świtem lub o wschodzie słońca. Towarzyszyło jej bicie w dzwony oraz strzały oddawane z moździerzy, armatek i strzelb przez wojsko lub parobków. Po nabożeństwie wierni składali lokalnemu proboszczowi zwyczajowe życzenia.
Wielkanocnego śniadania wyczekiwali tak samo biedni jak i bogaci - zapewne przez tęsknotę za mięsem, które od X – XIV w. zaczęło wchodzić w skład tradycyjnej święconki.
Na Wielkanocnym stole pojawiały się: kiełbasa z gorczycą, chrzan, jaja i masło. Bogaci mieszczanie pozwalali sobie na całe prosięta, wędzone szynki, modelowane z masła baranki, kołacze z miodem, placki, babki, makowce, owoce czy konfekty. Śniadanie zamożnej szlachty było natomiast wystawną ucztą: serwowano baranka z pistacjami, 4 dziki (na znak 4 pór roku), 12 jeleni (jak 12 miesięcy w roku), 52 ciasta (liczba tygodni w roku) i 365 babek. W podobnych ilościach oferowano gościom alkohol. Na stole pojawiały się 4 puchary z winem najstarszym, 12 srebrnych konewek z nieco młodszym, 52 srebrne baryłki wina cypryjskiego, hiszpańskiego i włoskiego, 365 gąsiorów z winem węgierskim, a dla czeladzi dworskiej 8760 kwart miodu pitnego (tyle, ile jest godzin w roku).
Z czasem nasi przodkowie zaczęli przypisywać tradycyjnie święconym jajkom niemal magiczne właściwości. Podzielenie się takim jajkiem z bliskimi miało chronić rodzinę przed złymi wpływami z zewnątrz, zapewniać jej zdrowie i powodzenie, a parzysta liczba święconych jaj na wielkanocnym stole miała wróżyć pannie szybkie zamążpójście. Dotykanie święconym jajkiem gospodarskim zwierząt miało je chronić przed chorobami i urokami. Skorupki jaj dawano do zjedzenia kurom, aby się dobrze niosły, rozsypywano wokół domu, aby zapewnić mu ochronę, zakopywano w narożnikach pól, żeby zwiększyć urodzaj, a nawet przyczepiano do drzwi wejściowych, aby przyczyniały się do spokoju domowników. Kilka takich skorupek zawsze warto było mieć w domu, ponieważ woda z pokruszonymi skorupkami święconych jaj była uważana za lek na ból zęba. W szczęśliwych rytuałach zastosowanie znajdowała także woda po gotowaniu jaj na pisanki. Umycie się nią miało gwarantować dziewczętom urodę, a chorym przywracać zdrowie.
Po uroczystej niedzieli, pełnej obrządków sprawowanych w rodzinnym gronie, następował Drugi Dzień Świąt, który był nieco mniej podniosły i uroczysty, ale za to niezwykle wesoły. Dobrze dzisiaj znany śmigus - dyngus jest tak naprawdę zlepkiem dwóch obrzędów ludowych, których nazwy pochodzą z języka niemieckiego. Słowo „śmigus” pochodzi od schmechen – „bić” oraz Ostern – „Wielkanoc” i oznacza dotykanie się, uderzanie i smaganie rozwiniętymi, zielonymi gałęziami. „Dyngus” natoiast pochodzi od dingen – „wykupywać” i oznacza wesołą kwestę świąteczną, połączoną z włóczeniem wielkanocnym młodych mężczyzn w przebraniach z różnymi rekwizytami, takimi jak np. baranek, które zazwyczaj połączone było z oblewaniem wodą panien na wydaniu. W większych miastach mężczyźni, których było na to stać, używali w tym celu wody różanej lub pachnideł. Nieliczni, dystyngowani zalotnicy, oblewali swoje wybranki tylko symbolicznie, z flaszeczki lub małej sikawki. Zdecydowana większość panów nie ograniczała się jednak w świątecznej zabawie i bardzo wylewnie deklarowała swoje uczucia. Warto tu zaznaczyć, że dawniej śmigus-dyngus trwał aż 2 dni - we wtorek to panie miały okazję zrewanżować się panom.
Wiele ludowych tradycji nie przetrwało próby czasu. Współcześnie, na całe szczęście, panny nie są już zmuszane do ciągnięcia kłody popielcowej, a poniedziałkowe oblewanie się wodą nabiera raczej symbolicznego wymiaru. Warto jednak pamiętać o dawnych obrządkach, z których wywodzą się współczesne obchody Wielkanocy. Ogromną rolę w pielęgnowaniu tej pamięci odgrywają badacze lokalnej historii, skanseny i muzea etnograficzne, a także oddolne projekty czerpiące z bogactwa folkloru.
źródło; zrzutka.pl
Wielki Czwartek, Piątek i Sobota są kulminacyjnym momentem oczekiwania na Wielkanoc. W tradycji katolickiej każdy z tych dni jest przepełniony innymi, wyjątkowymi symbolami, a razem stanowią jedną, wielką liturgię. W tradycji ludowej również pojawiły się obrządki związane z radosnym i nieco już niecierpliwym wyczekiwaniem świąt.
Wielki Czwartek był pierwotnie dniem pojednania pokutników ze wspólnotą. Na bazie obrzędów pokutnych, Polacy stworzyli własną tradycję hojnego obdarzania biedaków i zapraszania ich na wieczerzę, na której byli podejmowani z najwyższymi honorami.
W Wielki Piątek nasi przodkowie zatrzymywali zegary, zasłaniali lustra, powstrzymywali się od śmiechów i głośnych rozmów. Podobnie jak dziś, odsłaniano wtedy Groby Pańskie w bocznych nawach kościołów i wystawiano warty honorowe. Całe rodziny nawiedzały tego dnia pobliskie kościoły, aby podziwiać dekoracje i spędzić czas na modlitwie. Odwiedzano również cmentarze i porządkowano nagrobki bliskich zmarłych.
W sanktuariach, zwanych kalwariami, odbywały się wielkie widowiska, przedstawiające mękę i śmierć Jezusa. Natomiast w kościołach można było spotkać wiernych publicznie odprawiających pokutę, zwanych biczownikami lub kapotnikami. Nazwy wywodzą się od kapturów, które mieli na głowach oraz biczy, którymi wymierzali sobie publiczną chłostę.
Zwyczajowo w Wielki Piątek rodzice, a czasem również mistrzowie, uderzali dzieci i czeladników rózgami, mówiąc przy tym: „któryś cierpiał za nas rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami”.
Tego dnia urządzano też pogrzeb żuru, będący okazją do niewybrednego żartu, polegającego na wylaniu zupy na czyjąś głowę. Oprócz tego wieszano śledzia na drzewie, karząc go za to, że przez sześć niedziel panował nad mięsem i nie pozwalał ludziom najeść się do syta.
Wielka Sobota była i nadal jest dniem przeznaczonym na święcenie pokarmów. Ta tradycja wywodzi się z wczesnochrześcijańskiego obrządku składania ofiar i błogosławieństwa pierwocin. W Polsce najstarsze zapisane błogosławieństwa pokarmów wielkanocnych znajdują się w mszale gnieźnieńskim z 1300 r. Od XVII w. w święconym pojawiła się najpierw figurka baranka z ciasta, a potem z masła, wędliny, czekolady lub cukru, jako symbol Chrystusa zmartwychwstałego. W wieku XX do koszyków zawędrowały ulubione w danej rodzinie smakołyki, takie jak: mandarynki, czekolada, jabłka czy ciasteczka.
Najstarsze pisanki, znalezione w trakcie wykopalisk na ziemiach polskich pochodzą z X wieku. Co ciekawe, istnieją naukowe dowody na zdobienie jajek przez Słowian już w III w., czyli w czasach przedchrześcijańskich. Ukryty sens tego zwyczaju stara się wyjaśnić grecka legenda, pochodząca z X wieku. Według niej św. Maria z Magdali, która w Niedzielę Wielkanocną chciała przygotować posiłek dla apostołów, miała znaleźć w swej spiżarni jaja o zabarwionych na kolor czerwony skorupkach, z których na jej oczach wylęgły się piękne ptaki i uleciały do nieba. Apostołowie uznali ten cud za znak zmartwychwstania Chrystusa i życia wiecznego. Symbolika przypisywana kolorowym jajkom sprawiła, że w dawnej polsce pisanki i kraszanki były tradycyjnym prezentem wielkanocnym. Gdy kawaler otrzymywał jajko od panny, o którą się starał, jego kolor miał ogromne znaczenie. Czerwone jajko oznaczało, że jest bliski jej sercu, a żółte, że jest niemile widzianym natrętem.
Również dziś kolorowe jajko może stać się prezentem Wielkanocnym. Piękne pisanki, wykonywane coraz częściej ze sztucznych tworzyw, styropianu czy papieru często są sprzedawane podczas świątecznych kwest.
Zdobione jajka można znaleźć również w naszym katalogu nagród/ofert - zachęcamy do sprawdzania! A czy wiecie, czym różni się pisanka od kraszanki? Wbrew pozorom, nie są to synonimy - kraszanka jest po prostu jednolicie zabarwionym jajkiem, a na pisance, oprócz koloru, pojawia się jeszcze wzór wyryty w wosku.
Tradycyjne święta - Niedziela i Poniedziałek Wielkanocny
Osobom wierzącym obchody Wielkanocy kojarzą się nierozerwalnie z uroczystą mszą i procesją rezurekcyjną. Tradycja uczestnictwa w rezurekcji (łac. resurrectio - zmartwychwstanie) istnieje na ziemiach polskich tak długo, jak długo mamy pisany przekaz! Procesja w dużych miastach wyruszała o północy, a na wsiach i w małych miasteczkach przed świtem lub o wschodzie słońca. Towarzyszyło jej bicie w dzwony oraz strzały oddawane z moździerzy, armatek i strzelb przez wojsko lub parobków. Po nabożeństwie wierni składali lokalnemu proboszczowi zwyczajowe życzenia.
Wielkanocnego śniadania wyczekiwali tak samo biedni jak i bogaci - zapewne przez tęsknotę za mięsem, które od X – XIV w. zaczęło wchodzić w skład tradycyjnej święconki.
Na Wielkanocnym stole pojawiały się: kiełbasa z gorczycą, chrzan, jaja i masło. Bogaci mieszczanie pozwalali sobie na całe prosięta, wędzone szynki, modelowane z masła baranki, kołacze z miodem, placki, babki, makowce, owoce czy konfekty. Śniadanie zamożnej szlachty było natomiast wystawną ucztą: serwowano baranka z pistacjami, 4 dziki (na znak 4 pór roku), 12 jeleni (jak 12 miesięcy w roku), 52 ciasta (liczba tygodni w roku) i 365 babek. W podobnych ilościach oferowano gościom alkohol. Na stole pojawiały się 4 puchary z winem najstarszym, 12 srebrnych konewek z nieco młodszym, 52 srebrne baryłki wina cypryjskiego, hiszpańskiego i włoskiego, 365 gąsiorów z winem węgierskim, a dla czeladzi dworskiej 8760 kwart miodu pitnego (tyle, ile jest godzin w roku).
Z czasem nasi przodkowie zaczęli przypisywać tradycyjnie święconym jajkom niemal magiczne właściwości. Podzielenie się takim jajkiem z bliskimi miało chronić rodzinę przed złymi wpływami z zewnątrz, zapewniać jej zdrowie i powodzenie, a parzysta liczba święconych jaj na wielkanocnym stole miała wróżyć pannie szybkie zamążpójście. Dotykanie święconym jajkiem gospodarskim zwierząt miało je chronić przed chorobami i urokami. Skorupki jaj dawano do zjedzenia kurom, aby się dobrze niosły, rozsypywano wokół domu, aby zapewnić mu ochronę, zakopywano w narożnikach pól, żeby zwiększyć urodzaj, a nawet przyczepiano do drzwi wejściowych, aby przyczyniały się do spokoju domowników. Kilka takich skorupek zawsze warto było mieć w domu, ponieważ woda z pokruszonymi skorupkami święconych jaj była uważana za lek na ból zęba. W szczęśliwych rytuałach zastosowanie znajdowała także woda po gotowaniu jaj na pisanki. Umycie się nią miało gwarantować dziewczętom urodę, a chorym przywracać zdrowie.
Po uroczystej niedzieli, pełnej obrządków sprawowanych w rodzinnym gronie, następował Drugi Dzień Świąt, który był nieco mniej podniosły i uroczysty, ale za to niezwykle wesoły. Dobrze dzisiaj znany śmigus - dyngus jest tak naprawdę zlepkiem dwóch obrzędów ludowych, których nazwy pochodzą z języka niemieckiego. Słowo „śmigus” pochodzi od schmechen – „bić” oraz Ostern – „Wielkanoc” i oznacza dotykanie się, uderzanie i smaganie rozwiniętymi, zielonymi gałęziami. „Dyngus” natoiast pochodzi od dingen – „wykupywać” i oznacza wesołą kwestę świąteczną, połączoną z włóczeniem wielkanocnym młodych mężczyzn w przebraniach z różnymi rekwizytami, takimi jak np. baranek, które zazwyczaj połączone było z oblewaniem wodą panien na wydaniu. W większych miastach mężczyźni, których było na to stać, używali w tym celu wody różanej lub pachnideł. Nieliczni, dystyngowani zalotnicy, oblewali swoje wybranki tylko symbolicznie, z flaszeczki lub małej sikawki. Zdecydowana większość panów nie ograniczała się jednak w świątecznej zabawie i bardzo wylewnie deklarowała swoje uczucia. Warto tu zaznaczyć, że dawniej śmigus-dyngus trwał aż 2 dni - we wtorek to panie miały okazję zrewanżować się panom.
Wiele ludowych tradycji nie przetrwało próby czasu. Współcześnie, na całe szczęście, panny nie są już zmuszane do ciągnięcia kłody popielcowej, a poniedziałkowe oblewanie się wodą nabiera raczej symbolicznego wymiaru. Warto jednak pamiętać o dawnych obrządkach, z których wywodzą się współczesne obchody Wielkanocy. Ogromną rolę w pielęgnowaniu tej pamięci odgrywają badacze lokalnej historii, skanseny i muzea etnograficzne, a także oddolne projekty czerpiące z bogactwa folkloru.
źródło; zrzutka.pl
Prawdziwą miarą człowieczeństwa nie jest ani inteligencja, ani to, jak wysoką pozycję potrafi człowiek osiągnąć na tym szalonym świecie. Nie, prawdziwą miarą człowieczeństwa jest to, jak szybko potrafi on reagować na potrzeby innych i jak wiele daje z siebie.
Anthony Peake
Anthony Peake