11.03.2021, 13:36
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 13.03.2021, 12:51 przez Izabela Gruchalska.)
DROGA GŁUPCA
Każdy ma swojego Tarota i swoją drogę Głupca. Pęknie ją opisał między innymi Suliga w książce "Tarot - karty, które wróżą", pod innym kątem się przedstawiona w "Tarocie magów". W Tarot of the Elves jest pokazana jako legenda młodego elfa księcia Albericha. Myślę, że każdy zaczynając swoją przygodę tarotem przechodzi swoją drogę Głupca.
Zaczynamy od zachwycenia się i stwierdzenia, ja chcę iść ta drogą. Rozkładamy talie i zachwycamy się kielichami, mieczami, buławami i denarami, przywołując moc, by poznać tajniki losu. jednak tajemnica fenomenu kart jest przed nami ukryta, a świadoma analiza nic nie daję, w milczeniu czekamy, aż intuicja otworzy przed nami bramy poznania. Potem dobieramy słowa, kierujemy rady i...odkrywamy, że prawdziwa sztuka wróżbiarstwa wymaga przewidywania, samodyscypliny, wytrwałości i rozległej wiedzy. Szukamy nauczyciela, opieramy się na autorytetach i przyswajamy wiedzę, Jednak serce nie zawsze podąża za naukami mistrzów, czasami rozum jedno, a serce drugie i trzeba wybrać. czasami wybrać co powiemy, a czasami wybrać czy chcemy dalej podążać drogą tarota. A może świat codziennych, przyziemnych zmagań wzywa, a może inna pasja płonie w naszym sercu silniejszym ogniem. Zachwyceni swymi mocami, próbując zachować równowagę między sercem a rozumem, światem materialnym a magicznym pędzimy po drogach przepowiedni i przychodzi czas weryfikacji. Dowiadujemy się ile wróżb było trafionych- ile nie. ile pomogło ludziom, a ile uczyniło krzywdę. Spojrzenie z boku powoduje, że zwalniamy przestajemy wróżyć zachłyśnięci możliwościami innym, a zaczynamy medytować, zaglądać wewnątrz siebie. Potem obserwujemy los i jego prawidła. Jego cykliczność - na ile on nami rządzi, a na ile my go kształtujemy. Opanowujemy nasze emocje, oswajamy swe instynkty, trenujemy umysł, by w pewnej chwili zobaczyć, ze wszystko w co wierzyliśmy...wymaga przewartościowania. Przychodzą chwile, gdy poznajemy karty jako ładne obrazki, karty do gry i odkrywamy, ze to nie one mają moc - tylko moc jest w nas, a one są narzędziem. Dopiero w tym momencie umiera czeladnik, a rodzi się rzemieślnik. Przychodzi czas równowagi i spokoju. Medytacji i sztuki, połączenia znania znaczeń kart i wyczucia tego co mówią. W tym momencie wielu uważa się za ekspertów, najlepszych na świecie, mogących wszystko. Lepszych od innych...patrzących z lekkim politowaniem na początkujących lub "mniej" znających tarota. Na szczęście prędzej czy później ktoś, lub coś pokaże im jak naprawdę mało mogą i mało wiedzą. czasami jest to tragedia, czasami ośmieszenie, ale zawsze coś zrujnuje twoje przekonanie o własnej nieomylności. wtedy znów sobie przypomnisz mądrość zaklętą w gwiazdach, odnajdziesz swoja gwiazdę przewodnią. Zrozumiesz, że być może gwiazda polarna wskazująca kierunek jest jedna - dróg jest wiele. Każdy ma prawo podążać swoją wybraną, a nawet szlaki swoje wytaczać. Znowu czujesz przypływ wizji, zaczynasz ufać przeczuciom. Jednakże wiesz, że Księżyc wyznacz czas, wpływa na emocje, ale nie wskazuje drogi. Tak samo wizje - są mgliste, czasami wyolbrzymione potrzebują weryfikacji umysłu. Potem już jesteś świadomy tego kim jesteś, cieszysz się ze swoich potknięć i porażek, bo one doprowadziły cię do sukcesu. Przychodzi na ostateczną oceną twojej pracy i nauki...tu decydujesz, czy zostajesz rzemieślnikiem, czy mistrzem, czy rezygnujesz, bo to nie dla ciebie...a potem...potem świat ezoteryki znów stoi przed tobą otworem i jeśli naprawdę czegoś się nauczyłeś to, bierzesz woreczek doświadczeń i odkrywasz nowe płaszczyzny. W zachwyceniu rozkładasz karty i idziesz do podświadomości po klucze do drzwi poznania...potem dobierasz słowa, uczysz się nowych symboli itd.
tak ja postrzegam drogę głupca..chociaż przyznaję się, ze czasami przeskakiwałam stopnie i potem do nich wracałam, gdy koło po raz enty zatoczyłam...
Pewnie kiedyś podam drogę Głupca, którą opisał Suliga i/ lub legendę elficką.
JEDEN ZE SPOSOBÓW MOJEJ NAUKI
Rozłóż karty po kolei i opisz sam drogę Głupca.
Każdy ma swojego Tarota i swoją drogę Głupca. Pęknie ją opisał między innymi Suliga w książce "Tarot - karty, które wróżą", pod innym kątem się przedstawiona w "Tarocie magów". W Tarot of the Elves jest pokazana jako legenda młodego elfa księcia Albericha. Myślę, że każdy zaczynając swoją przygodę tarotem przechodzi swoją drogę Głupca.
Zaczynamy od zachwycenia się i stwierdzenia, ja chcę iść ta drogą. Rozkładamy talie i zachwycamy się kielichami, mieczami, buławami i denarami, przywołując moc, by poznać tajniki losu. jednak tajemnica fenomenu kart jest przed nami ukryta, a świadoma analiza nic nie daję, w milczeniu czekamy, aż intuicja otworzy przed nami bramy poznania. Potem dobieramy słowa, kierujemy rady i...odkrywamy, że prawdziwa sztuka wróżbiarstwa wymaga przewidywania, samodyscypliny, wytrwałości i rozległej wiedzy. Szukamy nauczyciela, opieramy się na autorytetach i przyswajamy wiedzę, Jednak serce nie zawsze podąża za naukami mistrzów, czasami rozum jedno, a serce drugie i trzeba wybrać. czasami wybrać co powiemy, a czasami wybrać czy chcemy dalej podążać drogą tarota. A może świat codziennych, przyziemnych zmagań wzywa, a może inna pasja płonie w naszym sercu silniejszym ogniem. Zachwyceni swymi mocami, próbując zachować równowagę między sercem a rozumem, światem materialnym a magicznym pędzimy po drogach przepowiedni i przychodzi czas weryfikacji. Dowiadujemy się ile wróżb było trafionych- ile nie. ile pomogło ludziom, a ile uczyniło krzywdę. Spojrzenie z boku powoduje, że zwalniamy przestajemy wróżyć zachłyśnięci możliwościami innym, a zaczynamy medytować, zaglądać wewnątrz siebie. Potem obserwujemy los i jego prawidła. Jego cykliczność - na ile on nami rządzi, a na ile my go kształtujemy. Opanowujemy nasze emocje, oswajamy swe instynkty, trenujemy umysł, by w pewnej chwili zobaczyć, ze wszystko w co wierzyliśmy...wymaga przewartościowania. Przychodzą chwile, gdy poznajemy karty jako ładne obrazki, karty do gry i odkrywamy, ze to nie one mają moc - tylko moc jest w nas, a one są narzędziem. Dopiero w tym momencie umiera czeladnik, a rodzi się rzemieślnik. Przychodzi czas równowagi i spokoju. Medytacji i sztuki, połączenia znania znaczeń kart i wyczucia tego co mówią. W tym momencie wielu uważa się za ekspertów, najlepszych na świecie, mogących wszystko. Lepszych od innych...patrzących z lekkim politowaniem na początkujących lub "mniej" znających tarota. Na szczęście prędzej czy później ktoś, lub coś pokaże im jak naprawdę mało mogą i mało wiedzą. czasami jest to tragedia, czasami ośmieszenie, ale zawsze coś zrujnuje twoje przekonanie o własnej nieomylności. wtedy znów sobie przypomnisz mądrość zaklętą w gwiazdach, odnajdziesz swoja gwiazdę przewodnią. Zrozumiesz, że być może gwiazda polarna wskazująca kierunek jest jedna - dróg jest wiele. Każdy ma prawo podążać swoją wybraną, a nawet szlaki swoje wytaczać. Znowu czujesz przypływ wizji, zaczynasz ufać przeczuciom. Jednakże wiesz, że Księżyc wyznacz czas, wpływa na emocje, ale nie wskazuje drogi. Tak samo wizje - są mgliste, czasami wyolbrzymione potrzebują weryfikacji umysłu. Potem już jesteś świadomy tego kim jesteś, cieszysz się ze swoich potknięć i porażek, bo one doprowadziły cię do sukcesu. Przychodzi na ostateczną oceną twojej pracy i nauki...tu decydujesz, czy zostajesz rzemieślnikiem, czy mistrzem, czy rezygnujesz, bo to nie dla ciebie...a potem...potem świat ezoteryki znów stoi przed tobą otworem i jeśli naprawdę czegoś się nauczyłeś to, bierzesz woreczek doświadczeń i odkrywasz nowe płaszczyzny. W zachwyceniu rozkładasz karty i idziesz do podświadomości po klucze do drzwi poznania...potem dobierasz słowa, uczysz się nowych symboli itd.
tak ja postrzegam drogę głupca..chociaż przyznaję się, ze czasami przeskakiwałam stopnie i potem do nich wracałam, gdy koło po raz enty zatoczyłam...
Pewnie kiedyś podam drogę Głupca, którą opisał Suliga i/ lub legendę elficką.
JEDEN ZE SPOSOBÓW MOJEJ NAUKI
Rozłóż karty po kolei i opisz sam drogę Głupca.