02.12.2020, 01:45
MAŁY BUDDA – NOWE INFORMACJE O CHŁOPCU MEDYTUJACYM W NEPALU Zmienił wygląd, nadal medytuje, ale musi ukrywać się przed policją. Ram Bahadur Bomjon znowu trafił do mediów w Indiach, ale tym razem jako oskarżony o nadużycia seksualne.
Postać medytującego chłopca w Nepalu kilka lat temu była stałym elementem wiadomości w naszym serwisie. Pisaliśmy o tym, jak medytuje i jak jego osoba staje się coraz bardziej sławna na świecie. Opis jego działalności trafił także do Wikipedii..
To ten sam
Urodzony w wiosce Ratnapuri w dystrykcie Bara w Nepalu Ram Bahadur Bomdzian udał się w 2005 roku na pielgrzymkę do Lumbini – miejsca narodzin Buddy. Ta wizyta sprawiła, że odkrył w sobie pragnienie medytacji, którą rozpoczął pod ogromnym drzewem.
Potajemnie opuścił dom rodzinny 16 maja 2005 roku i w okolicznym jarze znalazł drzewo, pod którym rozpoczął medytację. Według świadków chłopiec prosił, aby go nie dotykać, gdyż grozi to poważnymi komplikacjami i wydłuży medytację z 6 do 20 lat. Wkrótce Palden Dordże wyruszył w poszukiwaniu spokojnego miejsca do medytacji i zatrzymał się w pobliskim lesie pod drzewem figowym. Mieszkańcy wsi zbudowali dla niego ogrodzenie i zaczęli pilnować, by nikt mu nie przeszkadzał. Mały Nepalczyk nieruchomo medytował przez wiele miesięcy
W 75 dniu medytacji Palden Dordże kazał się do siebie zwracać: Om Namo Guru Budda Gyani (pol. Pokłon Mistrzowi, który poznał Buddę). Od tego czasu zaczęły się dziać wokół chłopca niewytłumaczalne zjawiska, które niektórzy uznają za nadnaturalne moce sidhi. Przypisuje się mu spełnienie prośby mieszkańców o sprowadzenie deszczu na obszar dotknięty suszą, przeżycie ukąszenie węża, a nawet przyczynienie do uleczenia młodej dziewczyny, która w jego obecności odzyskała głos. W 2008 roku w miejscu tym, dla upamiętnienia owych wydarzeń, zbudowano stupę.
Niektórzy w swym uwielbieniu zaczęli Rama Bahadura Bomdziana nazywać Buddą, jednak poprosił ich o to, aby go tak nie nazywać, gdyż musi kontynuować medytację. Dziewięcioosobowy komitet rządowy pod kierunkiem lamy Gunjamana przybył na miejsce, aby zbadać fenomen chłopca. Był on obserwowany przez 48 godzin, jednak mogli oni zbliżyć się na odległość niespełna 3 metrów. Wszyscy pielgrzymi przybywający do tego miejsca mogli się zbliżyć jedynie na odległość 50 metrów. W nocy towarzysze 20-latka zasłaniali go kurtyną, przez co lekarze nie mogli potwierdzić jego breatharianizmu (żywienia się jedynie światłem, bez spożywania pokarmów). Był wielokrotnie kontrolowany przez sceptycznych dziennikarzy z zachodu. Ekipa telewizyjna Discovery Channel, która w tym czasie uzyskała zgodę na bezustanne filmowanie chłopca przez okres 96 godzin zarejestrowała materiał pod tytułem "Chłopiec o Boskich Mocach", z którego wynika, że w tym czasie pozostawał on w bezruchu, a tym samym nie wykonywał czynności życiowych takich jak odżywianie czy wydalanie.
Opowiadając o tych doświadczeniach po zakończeniu sześcioletniej medytacji, Palden Dordże wspomina: - Dzięki pamięci poprzednich medytacji, zaczynając od siódmej czakry i sięgając Brahma Czakry, splamienia (kleśa) i złudzenia (Mara) zostały zniszczone, niewidzialna wiązka światła przeniknęła ciało, w tym stanie, będąc jednością z wodą, powietrzem, niebem, ziemią i słońcem, byłem w stanie uzyskać pożywienie poprzez medytację. Wówczas funkcje ciała zwolniły i byłem w stanie hibernować.(…) całe ciało było ograniczone i nie było w stanie doświadczać głodu, gorąca czy zimna. Cały świat powątpiewał w moją skoncentrowaną praktykę oczyszczającą (tapasya czarya). Ta moja dzienna rutyna była ciężka do zaakceptowania przez świat. Nawet dziś widzę wielu sceptyków… Chłopiec medytował 9 miesięcy
Postać medytującego chłopca w Nepalu kilka lat temu była stałym elementem wiadomości w naszym serwisie. Pisaliśmy o tym, jak medytuje i jak jego osoba staje się coraz bardziej sławna na świecie. Opis jego działalności trafił także do Wikipedii..
To ten sam
Urodzony w wiosce Ratnapuri w dystrykcie Bara w Nepalu Ram Bahadur Bomdzian udał się w 2005 roku na pielgrzymkę do Lumbini – miejsca narodzin Buddy. Ta wizyta sprawiła, że odkrył w sobie pragnienie medytacji, którą rozpoczął pod ogromnym drzewem.
Potajemnie opuścił dom rodzinny 16 maja 2005 roku i w okolicznym jarze znalazł drzewo, pod którym rozpoczął medytację. Według świadków chłopiec prosił, aby go nie dotykać, gdyż grozi to poważnymi komplikacjami i wydłuży medytację z 6 do 20 lat. Wkrótce Palden Dordże wyruszył w poszukiwaniu spokojnego miejsca do medytacji i zatrzymał się w pobliskim lesie pod drzewem figowym. Mieszkańcy wsi zbudowali dla niego ogrodzenie i zaczęli pilnować, by nikt mu nie przeszkadzał. Mały Nepalczyk nieruchomo medytował przez wiele miesięcy
W 75 dniu medytacji Palden Dordże kazał się do siebie zwracać: Om Namo Guru Budda Gyani (pol. Pokłon Mistrzowi, który poznał Buddę). Od tego czasu zaczęły się dziać wokół chłopca niewytłumaczalne zjawiska, które niektórzy uznają za nadnaturalne moce sidhi. Przypisuje się mu spełnienie prośby mieszkańców o sprowadzenie deszczu na obszar dotknięty suszą, przeżycie ukąszenie węża, a nawet przyczynienie do uleczenia młodej dziewczyny, która w jego obecności odzyskała głos. W 2008 roku w miejscu tym, dla upamiętnienia owych wydarzeń, zbudowano stupę.
Niektórzy w swym uwielbieniu zaczęli Rama Bahadura Bomdziana nazywać Buddą, jednak poprosił ich o to, aby go tak nie nazywać, gdyż musi kontynuować medytację. Dziewięcioosobowy komitet rządowy pod kierunkiem lamy Gunjamana przybył na miejsce, aby zbadać fenomen chłopca. Był on obserwowany przez 48 godzin, jednak mogli oni zbliżyć się na odległość niespełna 3 metrów. Wszyscy pielgrzymi przybywający do tego miejsca mogli się zbliżyć jedynie na odległość 50 metrów. W nocy towarzysze 20-latka zasłaniali go kurtyną, przez co lekarze nie mogli potwierdzić jego breatharianizmu (żywienia się jedynie światłem, bez spożywania pokarmów). Był wielokrotnie kontrolowany przez sceptycznych dziennikarzy z zachodu. Ekipa telewizyjna Discovery Channel, która w tym czasie uzyskała zgodę na bezustanne filmowanie chłopca przez okres 96 godzin zarejestrowała materiał pod tytułem "Chłopiec o Boskich Mocach", z którego wynika, że w tym czasie pozostawał on w bezruchu, a tym samym nie wykonywał czynności życiowych takich jak odżywianie czy wydalanie.
Opowiadając o tych doświadczeniach po zakończeniu sześcioletniej medytacji, Palden Dordże wspomina: - Dzięki pamięci poprzednich medytacji, zaczynając od siódmej czakry i sięgając Brahma Czakry, splamienia (kleśa) i złudzenia (Mara) zostały zniszczone, niewidzialna wiązka światła przeniknęła ciało, w tym stanie, będąc jednością z wodą, powietrzem, niebem, ziemią i słońcem, byłem w stanie uzyskać pożywienie poprzez medytację. Wówczas funkcje ciała zwolniły i byłem w stanie hibernować.(…) całe ciało było ograniczone i nie było w stanie doświadczać głodu, gorąca czy zimna. Cały świat powątpiewał w moją skoncentrowaną praktykę oczyszczającą (tapasya czarya). Ta moja dzienna rutyna była ciężka do zaakceptowania przez świat. Nawet dziś widzę wielu sceptyków… Chłopiec medytował 9 miesięcy