27.02.2016, 17:12
Przewodnik małego szamana
Co trzeba wiedzieć przed wyruszeniem w podróż psychodeliczną
Co trzeba wiedzieć przed wyruszeniem w podróż psychodeliczną
Uwaga. Autorka pisze o „podróżach psychodelicznych” odbywanych nie w Polsce i zupełnie legalnie.
UBIÓR
Wszyscy ludzie na całym globie posiadają stroje obrzędowe – inne na chrzest, ślub, pogrzeb czy uroczystość, związaną z oddawaniem czci bogom. Szaty mistrzów ceremonii zazwyczaj w jakiś sposób ich wyróżniają – podkreślają autorytet osoby lub rodzaj i doniosłość odprawianych rytuałów.
(Wyjątkiem jest ceremonia ayahuaski, na której celem ma być poczucie JEDNOŚCI. )
Bogate hafty i liczne ozdoby w postaci symboli, totemów albo zwierząt mocy mają ochraniać czakry i meridiany przed wnikaniem ciemnych energii.
- Tę samą rolę może spełniać dym z kadzideł i ziół, szamańska grzechotka albo pełna mocy MYŚL.
Poza tym design ubioru zależy od gustu, wyobraźni, wiedzy, oryginalności, epoki, mody i charakteru imprezy. W niektórych plemionach, np. u Eskimosów, rytualnym strojem są jedynie... tatuaże.
Każda kultura ma nieskończoną możliwość wyrażenia własnej kreatywności.
Wydaje mi się żałosne, gdy któryś z europejskich szamanów stylizuje się na Indianina bądź kogoś, kim ( w tej inkarnacji) nie jest i już nie będzie.
Szaman, który autentycznie spełnia się wśród swego ludu, szuka własnych środków wyrazu – stosownych dla jego misji tu i teraz.
Gdy w dziedzinie stroju pojawią się zbyt sztywne przepisy, będzie to znak, że zboczyliśmy z wytyczonej drogi.
Największy szaman wśród showmanów, nieodżałowany George Carlin, dostrzegł niegdyś, że katolicy muszą zdjąć czapki z głów, by uszanować Boga, katoliczki odwrotnie, muszą te głowy czymś okryć. U Żydów jest odwrotnie czyli: katolicy i Żydówki występują przed Bogiem z gołą głową, katoliczki i Żydzi – z przykrytą. Do tego każda religia ma inne nakrycie, istnieją najróżniejsze turbany, bereciki, mitry, jarmułki... – jeden wkłada, drugi zdejmuje.... I w obliczu tego czapkowego szaleństwa Carlin nie wierzył w żadnego Boga, który każde wkładać bądź zdejmować czapkę. – Mam dokładnie tak samo!
Przestrzegam tylko ogólnie przyjętych norm:
Po pierwsze – potrzebny jest obrządek.
Trzeba dołożyć trochę starań i podkreślić doniosłość rytuału, bo... Skoro z wielką pieczołowitością szykujemy się na ślub czy wigilię, wyprawa do istot ze światła w przypadkowych dżinsach byłaby objawem braku respektu.
Po drugie – kolor.
Syberyjscy szamani (dziś także i nauka) uważają paletę barw za instrument do sterowania ludzką psychiką. Kolory oddziałują bowiem na regulację hormonalną a tym samym na uczucia.
Dlatego terapia kolorami leczy wiele chorób psychosomatycznych, a że ludzkie włókna nerwowe są niczym światłowody, uzdrowienia doznają też osoby niewidome, kontaktując się z barwą przez skórę.
Każdy kolor ma własną częstotliwość i stale wywiera na nas wpływ. Podoba się lub nie, ponieważ rezonuje (lub nie) z częstotliwością impulsów, generowanych przez mózg.
Człowiek intuicyjnie wie, jakiej potrzebuje energii, dlatego ludzie powinni mieć dowolność w wyborze barwy stroju na ceremonię.
Zatem jedynym warunkiem jest jego jasny, pastelowy odcień!
Ciemne i ciężkie materiały wibrują na niskich częstotliwościach i przyciągają odpowiadające im ponure energie.
Lepiej tego unikać.
Najdoskonalsza jest – moim zdaniem – biel, gdyż mieści w sobie wszystkie kolory tęczy. Tzn., że nie zamyka człowieka w jednej częstotliwości. Podkreśla też nasze dążenie do wewnętrznej czystości i łączy nas z energetycznym polem wiedzy przodków.
Tradycyjne odświętne stroje PRASŁOWIAN musiały być białe, bo "kolor" ten oznaczał dla nich nieskończoność możliwości, wolność od przeszkód, rozwiązanie problemów i nowy początek.
Każdy więc, kto oczekuje od Ayahuaski rozwiązania problemów i kto pragnie nowego początku,
każdy kto chce sięgnąć do świata nieskończonych możliwości..., otrzyma dodatkowe wsparcie, jeśli otoczy ciało kolorem białym.
Jego przenikająca na wskroś wibracja jest niezawodna.
Wiedza na temat BIELI szat ceremonialnych pochodzi jeszcze z Wielkiej Tradycji Północy, od naszych aryjskich praprzodków.
Naśladowali ich kapłani Egiptu i Grecji.
Ozyrys – egipski Pan Świata Podziemnego i Duchowego – w odświętnym stroju szamana z nieodłącznymi gadżetami.
Poza tym biel zawsze stwarza uroczyste wrażenie, pozwala pominąć elegancję i modę, a w przypadku CEREMONII AYAHUASKI najważniejsze jest, by było nam ciepło, przytulnie i miło.
Korzystne są też "szaty" z naturalnych i przyjaznych dla ciała włókien, ale to już nie jest żaden wymóg. Każdy wkłada, co zechce i w czym się czuje najlepiej.
Swego czasu przyjęłam chłopców, którzy przeszukali całe miasto w poszukiwaniu jasnych spodni, a że była zima, udało im się nabyć jedynie białe podkoszulki i nostalgiczne kalesony.
Wyglądali jak bohaterowie westernu i wzbudzali ogólną wesołość, lecz ich starania zostały docenione.
Podświadomość kocha show i im skrupulatniej przygotowany jest obrządek, tym szerzej otwiera bramy percepcji!
Ceremonia Tutenchamona.
Kapłan prócz bieli przystrojony jest po szamańsku – w skórę swojego zwierzęcia mocy (tu: leoparda).
ZWIERZĘTA MOCY, PRZEWODNICY I OBROŃCY...
...opisani są szeroko w literaturze fachowej, zatem streszczę się tu tylko do informacji ogólnie przydatnych. Istoty te bowiem ukazują się wszystkim – - nie tylko szamanom. Mogą to być duchy przodków, roślin, drzew lub żywiołów, postaci z mitologii, bogowie, anioły lub stwory kompletnie nie z tego świata.
Ich ogromne zainteresowanie i uczynność po drugiej stronie lustra bierze się stąd, że praca dla nas leży w zakresie ich własnej ścieżki rozwojowej.
Jeśli tylko nasze motywy są czyste, a darowane moce używane w sposób właściwy, wzbogacą naszą wiedzę we wszystko to, o czym się filozofom nie śniło.
Im potężniejszy jest szaman, tym więcej ma duchów opiekuńczych, które mu pomagają.
I tu UWAGA! Żadna z tych istot nie lubi być zabawką! Ci, którzy wchodzą w duchowe światy tylko dla mocnych wrażeń, bardzo szybko je tracą i gdy znajdą się w prawdziwej potrzebie, narażeni są na liczne niebezpieczeństwa.
ZWIERZĘ MOCY to DUCH
gatunkowy konkretnej rasy ptaków, ssaków...itd. Każdy zwykły człowiek może przeżyć spotkanie z takim pomocnikiem nawet we śnie. Jeśli ukaże się więcej niż raz albo dwa, to jest na pewno to! Zazwyczaj goni swego "pana", żeby go pożreć lub na odwrót – pozwala dopaść i skonsumować samego siebie.
Obojętne kto kogo – w każdym przypadku chodzi o to, żeby z dwóch istot, człowieka i np. lisa, stworzona została jedna o sile, mądrości i umiejętnościach obydwu.
Oczywiście metod osiągnięcia tego samego efektu jest wiele. Zdarzyło mi się np. "narodzić" w gnieździe orła, pamiętam jak bardzo długo wykluwałam się z jaja i ćwiczyłam moc sewoich skrzydeł.
Potem uczyłam się szybować po nieboskłonie, bo szaman, który naprawdę chce korzystać z tej osobliwej symbiozy, musi jeszcze pozwolić takiemu stworzeniu w sobie żyć.
Dziwne tańce wokół ogniska to często dopełniający się proces integracji i nauka kontroli nad świeżo zamieszkałą w nas "bestią".
Niektórzy dla ułatwienia przebierają się w skóry albo doprawiają sobie skrzydła i... Robią, co mogą, by doskonale poczuć swego pomocnika w sobie, w pełni "stać się nim". Uczą się korzystać z jego siły i sprytu; wzbudzają w sobie naturalny krwiożerczy instynkt drapieżnika, uczą się poruszać jak wiewiórka albo bizon....
Warto czynić to regularnie, przynajmniej raz na kilka dni, choć niekoniecznie na oczach sąsiadów.
Ważne, żeby to robić, bo inaczej przepada wasrtościowa pomoc.
Zwierzęta mocy są nad wyraz przydatne. Gdy zmuszona jestem walczyć o duszę jakiegoś biedaka z demonem, w potrzebie mogę zamienić się w orła, smoka albo gigantyczną anakondę...
Mogę złowrogo syknąć, zmieść potwora potężnym skrzydłem z powierzchni planety, parsknąć ogniem...
To zapewne jest to osławione "szaleństwo szamana" (patrz: Postać szamana), jednak najważniejsza jest tu niezwykła skuteczność starych, sprawdzonych metod.
Większość znawców tematu twierdzi, że zwierzę mocy ma być związane z naszym terytorium czyli musiałby to być niedźwiedź, żubr, wilk, zając... a choćby i przedstawiciel wymarłego już gatunku, jak tur, tarpan albo nawet dinozaur (czas to przecież ściema).
Praktyka przeczy tej teorii, stąd niektórzy dzielą zwierzęta mocy na "totemy" i "przewodników".
Zwierzę totemiczne ma pochodzić z ziemi szamana i jest z nim związane całe życie, jak np. moja słynna ropucha.
Przewodnik zaś może być egzotyczny i zjawia się jako gość – na krótki czas. – Teoretycznie!
Doświadczenia szamanów indygo dawno już zachwiały wszystkimi ogólnie przyjętymi zasadami, ale...
Nasze "życie plemienne" toczy się często na facebooku, gdzie cała planeta jest naszym terytorium, wielu poznaje świat natury jedynie przez discovery channel i – co również ma znaczenie – zagryzamy przy tym brazylijską pomarańczę, afrykańskie kiwi lub azjatyckie mango... Pożywienie, importowane z różnych stron świata, przesycone jest wibracją miejsc, z których pochodzi.
Rośliny mocy do naszych podróży psychodelicznych również sprowadzamy z najróżniejszych krajów egzotycznych.
Jak ma się więc to wszystko nie pomieszać?
POMOCNICY są jak przechodnie na deptaku, mogą wskazać nam właściwy kierunek i udzielić cennych rad. Chwilowo podążają w tę samą stronę, co my, ale mają własne zadania i z zasady nigdy nie odzywają się jako pierwsi.
Może to być stary indiański czarownik, dowolne bóstwo, duch drzewa lub motyl...
Psychodeliczny savoir-vivre nakazuje ich z szacunkiem powitać, w żadnym wypadku – obrazić, a wtedy wiele można się od nich nauczyć.
Pomagają poruszać się po tamtym świecie.
W każdym niemal przypadku obcowanie z nimi to jednorazowa przyjemność i raczej nigdy ich już nie spotkamy.
OBROŃCY to najczęściej "ludzie", węże , smoki.... Pełnią rolę doskonałych przyjaciół.
To oni nas wybierają i choć także nie odzywają się jako pierwsi, silniej od przewodników zaznaczają swoją obecność. – Za nic nie pozwolą się zignorować, mogą np. tarasować nam przejście i najczęściej rzucają nam jakieś wyzwania; musimy rozwiązać łamigłówkę albo jesteśmy zmuszeni stoczyć z nimi walkę, jak bohater "Avatara" z Torukiem Macto.
Gdy staniemy na wysokości zadania, stają się wartościowymi przyjaciółmi. W potrzebie zawsze możemy na nich liczyć.
POSTACI ARCHETYPOWE
POSTACI ARCHETYPOWE istnieją w świadomości zbiorowej od tysięcy lat. Są wśród nich: Jezus, Budda, bóg Siva, postacie z różnych mitologii... No i sama Ayahuasca.
Wyróżniają się wyjątkową mocą. Mogą wystąpić w roli pomocników, przewodników, obrońców, zwierząt mocy łączą w sobie dwie, trzy lub wszystkie te funkcje po trochu.
Wyróżnione wśród nich bóstwa to jedyne istoty, którym nie tylko wolno użyczyć własnego ciała, co jest to dla nas wielkim zaszczytem. Jeszcze większym szczęściem.
Uczucie nie do opisania! Przenika nas cudowność boskości i wszechmocy, stajemy się na chwlę – dosłownie – gromowładni, zharmonizowani z całym istnieniem we wszystkich wymiarach, pełni uzdrowicielskich mocy i nadludzkiej siły... Na krótki czas!
Przybycie postaci archetypowych wiąże się zawsze z silnymi emocjami. Już chwilę wcześniej zauważalne jest przyśpieszone bicie serca albo dławienie w gardle, silne przeczucie lub strach. Każdy odbiera to na swój własny sposób. W skrajnych przypadkach pod wpływem spotkania delikwent doznaje szoku, który wyrywa go z transu bezpowrotnie. Lepiej być przygotowanym.
Archetypy ukazują się niezależnie, czy dany człowiek ma o nich jakiekolwiek pojęcie czy nie.
Np. znany z mitologii greckiej "Pan", bóg lasów, pól i płodności Natury(bóg-ojciec Polaków, równych między sobą Panów), może ukazać się ortodoksyjnemu katolikowi, nawet jeśli ten – nieobeznany z Prawdą – pewnikiem uzna go za... diabła.
Są to sytuacje, w których odrobina wiedzy i znajomość mitów oraz baśni naszych przodków byłyby wysoce pożądana (patrz: Szamańska edukacja). Bo Pan istotnie pojawia się najczęściej pod postacią, która Kościołowi posłużyła za pierwowzór diabła; jest kosmaty, ma głowę kozła, parę rogów, ogon i zgrabne kopytka.
Sceneria, w jakiej potrafi się objawić też bywa "piekielna" – przesycona wszechpotężną siłą ognia (symbolu dynamicznej energii męskiej) w płomiennych barwach żółci, pomarańczu i gorącej czerwieni.
Towarzyszy jej niewyobrażalna moc popędów – niepohamowana siła płodności, bo Pan od wieków włada właśnie popędami. Obiektem jego pożądania są w takim samym stopniu nimfy, kobiety, jak zwierzęta czy młodzi chłopcy.
Osobnik indoktrynowany w dzieciństwie przerażającym grzechem, wynikającym z popędów i budzącym rzekomy strach wizerunkiem "diabła", w chwili spotkania z Panem ma prawo czuć się wciągany w czeluście piekieł. Tymczasem energia tego bóstwa to tylko czysty ŻYWIOŁ – moc płodności, gwiżdżącej na jakiekolwiek doktryny, wymysły, poczucie grzechu czy choćby ludzkiej przyzwoitości.
Pan po prostu czyni swoje, by zgodnie z Wielkim Planem rodziły się nowe dzieci. To właśnie dzięki niemu ganiają po lasach młode wilki i sarny. Siła ta była na tej planecie, jest i zapewne długo jeszcze będzie, a zetknięcie z nią stanowi doświadczenie tego aspektu boskości, który od zarania fascynuje ludzkość najmocniej. – Bez płodności nie byłoby NICZEGO, nie byłoby nas....
Gdy swego czasu w jednego z uczestników mojej ceremonii, Karola, wszedł Pan, to gdy tylko Karol dotknął mojej dłoni, przed oczyma duszy przeleciał mi "film" z odprawianych niegdyś na mojej ziemi sabatów (pogańskich świąt, opisanych w Kalendarzu ceremonialnym).
Wraz z przybyciem Pana niekoniecznie odbywały się "orgie", bardziej pasuje nazwa rytualne akty płciowe – żywiołowe i naturalne, przepełnione niebiańską miłością, w żadnym razie nie perwersyjnie ani wyuzdane.
<!-- m --><a class="postlink" target="_blank" href="http://ayahuasca.net.pl/images/obrazki/akt.jpg">http://ayahuasca.net.pl/images/obrazki/akt.jpg</a><!-- m -->
Akt seksualny z Panem miał wówczas bardzo głębokie znaczenie sakralne, duchowe i społeczne. Spośród ludzi, starannie przygotowanych na szamańskie święto, bóstwo dobierało sobie parę kochanków; mężczyznę, z którym stawało się JEDNYM i kobietę, którą łaskawie obdarzyło swoją uwagą....
I – wierzcie mi – każda chciała być jego wybranką!
Pisałam w zakładce o ceremoniach w Holandii, że emocja ma wpływ na ludzki kod genetczny. W tym przypadku boska ekstaza i upojenie światłem sprawiały, że ludzie, będący właśnie najdoskonalszą wersją samych siebie, płodzili w tym szczególnym momencie dzieci, które rzeczywiście mogły być prawdziwym darem Niebios.
Krótko mówiąc szczęśliwi wybrańcy użyczali swoich ciał do wielkiego misterium tworzenia nowego, bardziej od innych niezwykłego człowieka – być może szamana, proroka, wielkiego wodza....
A zatem podczas uroczystości sacrum i profanum łączyły się w jedno, by mogła wypełnić się "wola bogów" – dla dobra ludzi.
<!-- m --><a class="postlink" target="_blank" href="http://ayahuasca.net.pl/images/obrazki/kupalanight.jpg">http://ayahuasca.net.pl/images/obrazki/kupalanight.jpg</a><!-- m -->
Oczywiście w obrzędach tego typu brali udział różni bogowie i boginie, nie tylko Pan. Dobór pary przyszłych rodziców zależał nie od dołożonych starań, ale od poziomu świadomości i... kodu genetycznego, którego potrzebowała wyższa inteligencja.
I w każdym jednym przypadku dziecko, spłodzone podczas ekstatycznego aktu, było w jakiś sposób wybitne – mogło być nawet wcielonym Aniołem lub Bogiem. I zawsze cieszyło się społecznym szacunkiem.
Jeśli na to nie zasługiwało, znaczyło, że para spontanicznych kochanów ściemniała, kierując się wyłącznie ślepą, niską żądzą. Nikt nie chciał być tak zaklasyfikowany.
Więcej o tym, patrz: Kalendarz ceremonialny.
Na ceremoniach ayahuaski seks jest i zawsze będzie wykluczony. Tu przenosimy popędy na wyższy poziom i używamy energii seksualnej jako najpotężniejszej twórczej siły, niezbędnej do KREOWANIA nowej rzeczywistości.
Jestem jednak pewna, że gdy więcej ludzi pozna (przypomni sobie) te aspekty MOCY Bogów, uroczystości te – zapewne z udziałem grzybów halucynogennych – odzyskają należne miejsce w kulturze Zachodu.
Póki co – człowiek nieświadomy może doznać wstrząsu na sam widok niejednej istoty, którą nasii pogańscy przodkowie określali mianem boga.
Fałszywa propaganda, zasiana w ludzkich umysłach zdaje się być wciąż skuteczna, choć uczynienie diabła z boga natury jest wyjątkowo przewrotynm, by nie rzec: szatańskim pomysłem.
Prawdziwy DIABEŁ bowiem (jakkolwiek go nazwiemy) może ukazać się pod postacią czarująco piękną i emanującą światłem. W końcu jest to upadły Anioł, wygląd jego się nie zmienił i jak nikt inny potrafi nas zmamić. Niejeden śmiałek, biorący boga Pana za diabła, a prawdziwego demona za Boga, padł ofiarą zmyślnego oszustwa.
Naprawdę rozpoznajemy ich dopiero po OWOCACH! Owoce spotkania z Panem są zawsze słodkie.
KAROL o spotkaniu z PANEM
... wyczułem że Bartek potrzebuje energii i wypompowuje ją ze mnie. – Nie miałem "jej" zbyt wiele po poprzedniej sesji, w której walczyłem z swoimi demonami. Teraz poprosiłem o więcej Mocy Miłości.
W pewnym momencie, pojawiła mi się w głowie mantra i bez zastanowienia wystartowała z moich ust jak bolid formuły F1 na wyścigach Formuły 1.
,,Lepiej bez celu iść naprzód niż bez celu stać w miejscu, a z pewnością o niebo lepiej, niż bez celu się cofać”
– Andrzej Sapkowski
"Będę wszędzie gdzie spojrzysz, ale nigdzie mnie nie znajdziesz i to będzie moja zemsta"
– Andrzej Sapkowski
"Będę wszędzie gdzie spojrzysz, ale nigdzie mnie nie znajdziesz i to będzie moja zemsta"