16.10.2016, 02:48
To mnie zażyłaś! nie wiem jak się go robi wg. przepisu, ja po prostu biorę pół masła, co najmniej 15 deko chałwy waniliowej, ale można dać każdą inną, ucieram to ze sobą i dodaję ze dwa żółtka utarte jak na kogel mogel, z małą - minimalną ilością cukru, bo ta chałwa jest cholernie słodka; do tego dodaję mocnej kawy rozpuszczalnej, tylko ma być rozpuszczona w minimalnej ilości wody - to wychodzi gęste i na koniec mieszam to wszystko z kieliszeczkiem lub dwoma rumu, koniaku (lubię Słoneczny Brzeg) a jak nie mam to jakiegoś likieru, nalewki, raz nawet dodałem spirytu. Potem na wafelek, tzn. warstwami jak andruty i całość do lodówki, o ile zdąży do lodówki wjechać. W lodówce stoi bo krem się ściska a wafel łatwiej można pokroić na części, tak żeby nadzienie z niego nie wyjeżdżało. I nauczyłem się, że trzeba to kroić nożem z ząbkami, to się ładnie piłuje.
Ale jak wspomniałem nie zawsze wafel lądował w lodówce, bo sępy czyhały i porywały go w locie
Gorzałki można dać więcej, jak kto lubi. Ja to próbowałem w różnych proporcjach i uznałem, że dwa kieliszki na smak wystarczą. Kawa nie musi być, ja dodaję bo lubimy mieć taki ledwo wyczuwalny jej posmak, jest to lepsze niż z samej chałwy i poza tym ona łamie słodkość chałwy. Próbowałem dodawać też miód, ale za słodkie i za rzadkie było.
Tylko z tej proporcji to dużo nie wychodzi, więc robię to z pół kilograma chałwy i odpowiednio więcej pozostałych składników, tym bardziej, że sam krem też znika w dziwnych okolicznościach, zanim jeszcze trafi na ten wafel.
Elie, zapomniałem dodać, że przekładanie dżemem itp. owocowymi nadzieniami to porażka, nie wiem jak ta sztuczka się ludziom udaje. Próbowałem w piernikowcu i za cholerę nie chciało się trzymać, wszystko wylazło.
Ale jak wspomniałem nie zawsze wafel lądował w lodówce, bo sępy czyhały i porywały go w locie
Gorzałki można dać więcej, jak kto lubi. Ja to próbowałem w różnych proporcjach i uznałem, że dwa kieliszki na smak wystarczą. Kawa nie musi być, ja dodaję bo lubimy mieć taki ledwo wyczuwalny jej posmak, jest to lepsze niż z samej chałwy i poza tym ona łamie słodkość chałwy. Próbowałem dodawać też miód, ale za słodkie i za rzadkie było.
Tylko z tej proporcji to dużo nie wychodzi, więc robię to z pół kilograma chałwy i odpowiednio więcej pozostałych składników, tym bardziej, że sam krem też znika w dziwnych okolicznościach, zanim jeszcze trafi na ten wafel.
Elie, zapomniałem dodać, że przekładanie dżemem itp. owocowymi nadzieniami to porażka, nie wiem jak ta sztuczka się ludziom udaje. Próbowałem w piernikowcu i za cholerę nie chciało się trzymać, wszystko wylazło.