16.02.2015, 20:33
Po pierwsze chciałbym się przywitać. Jestem nowy na forum.
Piszę w temacie o snach, bo ze snami mam problemy. Chodzi o to, że zawsze śnią mi się koszmary.
Dręczą mnie potworne sny. W tych snach czasem widzę osoby, postacie zupełnie mnie nieznane.
Ale jak mi się śni mama lub tata, to zawsze umierają na końcu snu.
Ostatnio strasznie jestem spanikowany. Śniło mi się, że jechałem na motorze z tatą i była spora grupka ludzi, którzy jechali na motorach obok. Nagle coś zaczęło się dziać i jakby wszystkie motory zaczęły się przewracać.
Zacząłem panicznie szukać taty. Wszędzie był ogień. Zobaczyłem tatę siedzącego na trawie. Był odwrócony plecami do mnie. Gdy zacząłem biec w Jego stronę, to przewrócił się w bok. Nie żył, a ja zacząłem potwornie wrzeszczeć. Błagałem żeby to był tylko sen. Gdy zacząłem się zastanawiać czy to sen, czy nie. Panikowałem. W końcu się obudziłem. Ale jak sobie (nawet teraz) przypominam ten sen, to mam uczucie jakbym trzymał ciało taty i jak ono opada. Potrafię sobie wyobrazić dokładnie tak jakbym go trzymał w tym momencie. Dreszcz mnie przeszywa.
Nienawidzę snów. Gnębią mnie. W dodatku gdy myślę np. o tym śnie, to dostaję natłoku różnych złych myśli, które przekazują mi, że coś się stanie. Coś złego. Myśli, które mnie męczą i doprowadzają do szału.
Nie wiem co mi jest, ale wytłumaczcie mi po co sny jeśli zawsze są związane z cierpieniem? Przynajmniej moje. Nie wiem jak innych. Dziwne są też takie uczucia wyłączenia się ze wszystkiego i obserwowania (jakby z boku) na to co się dzieje. Niby wiele ludzi, a jednak uczucie pustki i samotności. Są jakieś sposoby na poprawienie snów i przy okazji poprawienia nastroju?
Piszę w temacie o snach, bo ze snami mam problemy. Chodzi o to, że zawsze śnią mi się koszmary.
Dręczą mnie potworne sny. W tych snach czasem widzę osoby, postacie zupełnie mnie nieznane.
Ale jak mi się śni mama lub tata, to zawsze umierają na końcu snu.
Ostatnio strasznie jestem spanikowany. Śniło mi się, że jechałem na motorze z tatą i była spora grupka ludzi, którzy jechali na motorach obok. Nagle coś zaczęło się dziać i jakby wszystkie motory zaczęły się przewracać.
Zacząłem panicznie szukać taty. Wszędzie był ogień. Zobaczyłem tatę siedzącego na trawie. Był odwrócony plecami do mnie. Gdy zacząłem biec w Jego stronę, to przewrócił się w bok. Nie żył, a ja zacząłem potwornie wrzeszczeć. Błagałem żeby to był tylko sen. Gdy zacząłem się zastanawiać czy to sen, czy nie. Panikowałem. W końcu się obudziłem. Ale jak sobie (nawet teraz) przypominam ten sen, to mam uczucie jakbym trzymał ciało taty i jak ono opada. Potrafię sobie wyobrazić dokładnie tak jakbym go trzymał w tym momencie. Dreszcz mnie przeszywa.
Nienawidzę snów. Gnębią mnie. W dodatku gdy myślę np. o tym śnie, to dostaję natłoku różnych złych myśli, które przekazują mi, że coś się stanie. Coś złego. Myśli, które mnie męczą i doprowadzają do szału.
Nie wiem co mi jest, ale wytłumaczcie mi po co sny jeśli zawsze są związane z cierpieniem? Przynajmniej moje. Nie wiem jak innych. Dziwne są też takie uczucia wyłączenia się ze wszystkiego i obserwowania (jakby z boku) na to co się dzieje. Niby wiele ludzi, a jednak uczucie pustki i samotności. Są jakieś sposoby na poprawienie snów i przy okazji poprawienia nastroju?