Forumezo.pl - Forum ezoteryczne i magiczne
Anatomia Umierania - Wersja do druku

+- Forumezo.pl - Forum ezoteryczne i magiczne (https://www.forumezo.pl)
+-- Dział: RELIGIE WIERZENIA FILOZOFIE MITOLOGIE (https://www.forumezo.pl/forumdisplay.php?fid=56)
+--- Dział: Wierzenia, Religie, Filozofie (https://www.forumezo.pl/forumdisplay.php?fid=57)
+---- Dział: Rozważania ogólne (https://www.forumezo.pl/forumdisplay.php?fid=118)
+---- Wątek: Anatomia Umierania (/showthread.php?tid=7313)

Strony: 1 2


Anatomia Umierania - Rasphul - 15.09.2013

„Ngo-śes-pa dang grol-ba dus-mnyam-du ‚ong-ngo
Ze zrozumieniem przychodzi wyzwolenie.”
Bar-do Thos-grol

Nie znajdziemy żadnej innej tradycji filozoficznej czy religijnej, w której do śmierci przywiązywano by tak niewielką wagę i znano jej anatomię tak dokładnie jak w filozofii Buddyzmu. Chciałbym więc, by ten artykuł, mimo, że w swojej naturze nie jest poświęcony tematyce wyłącznie okultystycznej (przynajmniej z punktu widzenia zachodniej tradycji magii) ukazał Wam ideę śmierci jako inicjacji prowadzącej do oświecenia, czy też wyzwolenia. W pierwotnej istocie ten esej ma być wstępem do grupy artykułów związanych z tanatologią oraz – co bliższe zachodniemu okultyzmowi – z nekromancją. Wszystkie religie zgadzają się, co do tego, że śmierć nie jest definitywnym końcem, że umiera jedynie powłoka materialna, zaś duchowa świadomość idzie dalej. Każdy system opisuje więc zjawisko exitus letalis[1] dość pobieżnie skupiając się raczej na elementach eschatologicznych. I tutaj pojawia się Buddyzm, który bardzo dokładnie opisuje anatomię umierania.


Wadżrajana[2] jest szkołą filozofii buddyjskiej powstałą w II wieku naszej ery w Indiach, jest kierunkiem związanym z praktyką tantr w ramach tradycji mahajany[3], na tyle jednak rozwiniętą, że umożliwia bezpośrednie doświadczenie natury rzeczywistości, na temat której tylko „wnioskuje się” w teoriach mahajany. To właśnie tej szkole zawdzięczamy opisanie etapów umierania istoty ludzkiej. Wadżrajana naucza, że śmierć przebiega w ośmiu etapach. Każdy z nich charakteryzuje się rozpadem konkretnego żywiołu w organizmie, a także odpowiednimi do tego efektami fizycznymi. Jednocześnie etapy te mogą przebiegać w sposób powolny – gdzie poddają się obserwacji – ale równie dobrze mogą pojawić się tak szybko, że nie da się ich od siebie odróżnić. Według tej filozofii ludzie czyści, o mniejszym obciążeniu karmicznym umierają spokojniej, zaś źli ludzie umierają szybko – co zazwyczaj oznacza śmierć tragiczną w jakimś wypadku. Zanim przejdę do wymienienia i opisania poszczególnych etapów, muszę przypomnieć, że śmierć
w buddyzmie jest jedynie formą inicjacji, którą określamy mianem descensus ad inferos[4]. Po ustaniu fizycznych objaw życia, świadomość (a dokładniej doświadczenie) przechodzi do stanu bar-do śmierci, który jest niczym innym jak kolejnym stanem przejściowym egzystencji podobnie jak życie, sen czy medytacja. W tym czasie dochodzi do procesów wewnętrznych, które decydują o tym, czy człowiek trafi do jednej z sześciu sfer Samsary[5].

Czytaj dalej tutaj...


Re: Anatomia Umierania - Elżbieta - 15.09.2013

Pięknie opisane. Jednak nie mogę się zgodzić z jedną z przedstawionych tez ;

Cytat:zaś źli ludzie umierają szybko – co zazwyczaj oznacza śmierć tragiczną w jakimś wypadku.

Jak ten fakt ma się do tragicznej śmierci dzieci ginących w wypadkach samochodowych.


Re: Anatomia Umierania - Avalo - 15.09.2013

Ma się bardzo prosto. Wspomniane 'złe' osoby (choć rozumiem że jest ten przymiotnik tylko pewnym uproszczeniem) niekoniecznie musiały czymś 'zawinić' w bieżącym wcieleniu. To zdarzenie może być po prostu wynikiem nagromadzeń karmicznych. Każde nowo narodzone dziecko, teoretycznie niewinne, mogło być hipotetycznie tyle samo razy jakąś matką Teresą, co seryjnym mordercą. Nigdy nie wiemy jaka historia się za kim ciągnie. Ba! Większość z nas nie zna własnej historii...


Re: Anatomia Umierania - Elżbieta - 15.09.2013

Zakładając, że faktycznie reinkarnacja jest faktem.
Analogicznie rzecz biorąc; znam wielu ludzi, których życie było niezbyt uczciwe i godne przykładu a umierali w cierpieniach.


Re: Anatomia Umierania - Avalo - 15.09.2013

Buddyzm zakłada istnienie reinkarnacji, więc moje wytłumaczenie jest spójne z tekstem artykułu.

Jeśli chodzi o Twój przykład - umieranie powolne nie musi oznaczać umierania w cierpieniach. Można odchodzić powoli, ale spokojnie. A poza tym nie mamy tu do czynienia z systemem zero-jedynkowym: dobrzy do tego wora, a źli do tamtego. Raczej chodzi o wskazanie na pewne zależności.

W Indiach kiedyś bardzo na poważnie podchodzono do tego, że jeśli ktoś jest biedny i chory, to znaczy, że nabroił w poprzednich wcieleniach. Miało to wpływ na utrzymywanie się silnego podziału kastowego. Obecnie się tam od takiego myślenia odchodzi. I na pewno zależności karmiczne w ujęciu buddyjskim nie mają być dla nas źródłem opinii typu: jest ci źle, bo sobie na to zasłużyłeś.

Poza tym, nie zapominajmy o tym, że o naszej śmierci niejednokrotnie pośrednio decydujemy sami. Gdy ktoś jeździ na motorze 220km/h w terenie zabudowanym, to trudno się dziwić, gdy zginie w wypadku. A z drugiej strony, gdy ktoś się niezdrowo odżywia, pali papierosy i pije alkohol, to nie dziwota, że kilka miesięcy umiera w cierpieniu toczony przez raka.


Re: Anatomia Umierania - Elżbieta - 15.09.2013

Cytat:Miało to wpływ na utrzymywanie się silnego podziału kastowego

Podział kastowy; czytałam o podzale na kasty. O ile dobrze pamiętam i nic nie pokręciłam, Ci z najniższych sfer, najbiedniejsi, mieli nie dostąpic reinkarnacji. Poza tym, wręcz niemożliwym było wydostać się wyżej tym z najniższych kast.Czyli błędne koło, żadnych szans.

Cytat:Poza tym, nie zapominajmy o tym, że o naszej śmierci niejednokrotnie pośrednio decydujemy sami. Gdy ktoś jeździ na motorze 220km/h w terenie zabudowanym, to trudno się dziwić, gdy zginie w wypadku. A z drugiej strony, gdy ktoś się niezdrowo odżywia, pali papierosy i pije alkohol, to nie dziwota, że kilka miesięcy umiera w cierpieniu toczony przez raka.

Zgadza się, tylko jak ten fakt ma się do teorii o reinkarnacji, gdzie podobno już przed ponownym przyjściem na świat, czyli następną reinkarnacja, wybieramy sobie plan na życie a nawet rodziców. Jak się to wszystko ma do teorii przepracowywania swojej karmy ? Czyli, naprawienia błędów z poprzedniego życia, żeby wejść w następny, wyższy poziom duszy. Bardziej rozwinięty.


Re: Anatomia Umierania - Avalo - 15.09.2013

Nie każda dusza ma wgląd i wybór następnej inkarnacji. Potrzebna do tego jest odpowiednia świadomość. W myśl buddyzmu jednym z celów rozwoju duchowego jest przygotowanie się do śmierci - tak, aby zdać sobie sprawę, że właśnie się zakończyło życie i by można było mieć wpływ na to, co dalej. Cała reszta po prostu nieświadomie 'idzie dalej' zgodnie z nagromadzeniami karmicznymi.

Z tym powszechnym wybieraniem sobie inkarnacji, rodziców, itp. to chyba jest duch bardziej rodem z new age. Natomiast w buddyjskim ujęciu sprawa ma się nieco inaczej Smile A z doświadczeń nekromantów słyszałem, że jednak dość częstym zjawiskiem jest, że dusza nie zdaje sobie sprawy ze śmierci i nie wie co ma robić.


Re: Anatomia Umierania - Elżbieta - 11.10.2013

Po pierwsze - "w umieraniu najgorsze jest to, że nie można nikomu opowiedzieć jak było" to zdanie które gdzieś przeczytałam i zgadzam się z nim.
Skąd ta pewność, że jest właśnie tak jak opisujecie.Z tego co mi wiadomo, nikt do tej pory stamtąd nie powrócił i nie opowiedział nam.
Z tym, że po śmierci zostaje "coś"z nas; duch, dusza - nazwa jest najmniej istotna i zależna od kultury, wiary, zgadzam się. Miałam kontakt z duchem i ten fakt pozwala mi mieć pewność, że wraz ze śmiercią, nie znikamy. Wszak nasza ziemska powłoka jest już nam niepotrzebna ale "dusza" pozostaje i krąży gdzieś "tam", względnie błąka się czasem tu, na ziemi.


Re: Anatomia Umierania - Avalo - 16.10.2013

Oczywiście Ellie, nie ma pewności. Wszystko się opiera na wiedzy ludzi mających kontakty z istotami duchowymi i mających wgląd w mądrość wszechświata. Jest to kwestia wiary. Albo dogmatu.


Re: Anatomia Umierania - Elżbieta - 16.10.2013

W te kontakty z Tamtym światem z wszelkiej maści istotami i ich przekazami nie za bardzo wierzę.
Często są w trakcie transu lub pod wpływem  substancji halucynogennych, a więc ich relacje są niezbyt wiarygodne.
Nigdy nie wiadomo kto ewentualnie nam odpowiada, bez względu na rodzaj "odpowiadania"