2020 - efekty koniunkcji Saturna i Plutona - Wersja do druku +- Forumezo.pl - Forum ezoteryczne i magiczne (https://www.forumezo.pl) +-- Dział: EZOTERYCZNIE (https://www.forumezo.pl/forumdisplay.php?fid=274) +--- Dział: Horoskopy przepowiednie z sieci blogów You Tube (https://www.forumezo.pl/forumdisplay.php?fid=151) +---- Dział: Aktualna mapa nieba (https://www.forumezo.pl/forumdisplay.php?fid=152) +---- Wątek: 2020 - efekty koniunkcji Saturna i Plutona (/showthread.php?tid=13892) |
2020 - efekty koniunkcji Saturna i Plutona - Hera - 31.03.2020 Wiatr zmian 2020 - efekty koniunkcji Saturna i Plutona O roku ów! kto ciebie widział w naszym kraju!” – to zdanie z Pana Tadeusza już od wielu lat mi się nasuwało na myśl gdy astrologicznym okiem sięgałam tego co miał przynieść odległy jeszcze rok 2020. Spotkanie "na szczycie" trzech wolno poruszających się planet Saturna, Plutona i potem też Jowisza, to zdecydowanie największe "kosmiczne" wydarzenie od dekad. Niewiele było przy tym jasne, ale jedno pewne – z czas ten miał przynieść głębokie i niekoniecznie przyjemne zmiany nie tylko „w naszym kraju”, ale na całym świecie (pierwszy raz napisałam o tym w maju ubiegłego roku – tutaj). No i się zadziało... Z perspektywy astrologicznej rok 2020 już od stycznia miał być zdecydowanie wyjątkowy, przełomowy, ale też niebezpieczny… Niektórzy astrologowie pisali o tym już wiele lat temu, inni dopiero parę miesięcy temu – nawet jednak ci co o tym nie pisali raczej wiedzieli o tym, bo układy na niebie tego roku trudno byłoby przegapić. Ja zaczęłam o tym wspominać rok temu, choć ze sporymi obawami, bo trudno było o tym mówić bez straszenia. A bardzo nie lubię straszyć, tym bardziej jak to jest takie bezproduktywne – wiedzieliśmy, że coś wielkiego się pewnie wydarzy, coś co wywoła mocną i pewnie mało przyjemną zmianę w świecie, ale czym konkretnie to będzie tak naprawdę nie wiedzieliśmy. Zazwyczaj pierwsze co się nasuwa przy tak „ciężkich” aspektach jakie mamy teraz to wojna i pewnie większość astrologów właśnie tego najbardziej się obawiała – i o tym część pisało. Pandemia jest trochę jak wojna – mamy zagrożenie życia i mienia, ograniczenia, nadzwyczajne działania rządów, mamy przymus i mamy cierpienia niewinnych. Na szczęście „wrogiem” jest „tylko” wirus a nie inne państwa i narody, a w obliczu tego zagrożenia państwa współpracują ze sobą i jednoczą się. Ja osobiście najbardziej spodziewałam się w tym czasie klęsk żywiołowych i kryzysu gospodarczego – te pierwsze nastąpiły (pamiętamy jeszcze Australię?), ten drugi cały czas nam grozi nie tylko z powodu słabości gospodarki, ale też jako konsekwencje pandemii. Jednocześnie wszystkie te zjawiska: Australia, koronawirus, oraz możliwy kryzys gospodarczy bardzo mocno pracują w temacie najważniejszego zagrożenia z jakim borykamy się teraz jako cywilizacja – kryzysu klimatycznego. Australia była widocznym memento, budzeniem świadomości ekologicznej tam gdzie ona jeszcze śpi (choć oczywiście nie wszędzie się udało ), zaś koronawirus ma niesamowite skutki uboczne w postaci wymuszania na nas bardziej ekologicznego stylu życia, pokazywania że można żyć bez kupowania tysiąca niepotrzebnych rzeczy, jeżdżenia po świecie, a także, że wielka część pracy, edukacji czy konferencji może w dzisiejszych czasach odbywać się zdalnie co znacząco się może przełożyć na emocji CO2… Potrójna koniunkcja planet w Koziorożcu bezkompromisowo prowadzi nas do zmian, których domaga się od nas od 2018 roku coraz głośniej Uran w Byku. Śmiało można powiedzieć, że w tym przypadku wydarzenia na świecie nie tylko potwierdziły, ale też znacząco przerosły przewidywania nie tylko skalą – to będziemy mogli ocenić dopiero po zakończeniu całego procesu, gdy ocenimy wszystkie jego konsekwencje – ale nade wszystko punktualnością. W astrologii jest tak, że dany układ ma swój moment kulminacyjny (często 3 takie momenty lub nawet więcej), ale oddziałuje sporo wcześniej i później. Przekładając na astrologiczne konkrety, jeśli mówimy o koniunkcji Saturn – Pluton, to kulminacja miała miejsce wtedy, gdy ich pozycja na ekliptyce była identyczna, czyli dzieliło je równe 0 stopni (co miało miejsce 12 stycznia tego roku). Natomiast uznaje się, że taka koniunkcja działa już wtedy gdy planety (czy inne astrologiczne obiekty) dzielą 3 stopnia, a nawet niektórzy mówią o 5 stopniach. Oznacza to, że proces rozkręca się powoli, dając pierwsze oznaki, gdy planety dopiero się do siebie zbliżają, po czym staje się coraz intensywniejszy aż do momentu kulminacji po czym powoli się wysubtelnia i rozchodzi (no chyba, że nastąpi retrogradacja tych planet). W praktyce jednak najważniejsze wydarzenia powiązane z danym układem mogą się wydarzyć w różnych momentach tego procesu, nie koniecznie na samą kulminację – to w sumie nie jest takie częste. No i tym przypadku można powiedzieć, że nie tylko zadziało się to co się zadziać miało, to jeszcze timing był bardzo precyzyjny – normalnie nadmiar tego „szczęścia” Wspomniana koniunkcja (pomijając wydarzenia dodatkowe acz powiązane) zaczęła swoje oddziaływanie (czyli planety zbliżyły się do siebie na 3 stopnie) od 6 kwietnia poprzedniego roku, choć był to tylko okres wstępny trwający do 29 maja (pisałam o tym czasie i następujących po nim wydarzeniach w tekście o preludium). Towarzyszyły temu u nas strajk nauczycieli, premiera dokumentu Sekielskich i wybory do PE, zaś na świecie pożar Notre Dame i opublikowanie pierwszego zdjęcia Czarnej Dziury. Preludium obfitowało więc z zwiastuny i omeny – bardziej niż w „poważne” kryzysy, chociaż strzelaninę w Christchurch w Nowej Zelandii też można podpiąć pod „wydarzenia towarzyszące”, a i potem było parę istotnych zamachów. O symbolicznym znaczeniu części z tych wydarzeń pisałam w maju tutaj. Jeśli pominąć dodatkowe atrakcje powiązane z tym tematem (maj – wrzesień Saturn „zaplątał” się w południowy Węzeł Księżycowy, co było czasem odcinania supłów z przeszłości…) opisywany temat wrócił w grudniu 2019, dokładniej od 7 grudnia Saturn znów zbliżył się do Plutona na 3 stopnie. 19 grudnia na 2 stopnie. 1 stycznia na 1 stopień, co już jest czasem, kiedy mówimy, że aspekt ewidentnie działa. No i 12 stycznia – bum! – spotkanie „na szczycie Później koniunkcja zaczęła się rozluźniać i 18 lutego rozluźniła się na więcej niż 3 stopnie (co jednak nie oznacza końca tej opowieści, bo do gry wkracza trzeci aktor - Jowisz, o czym niżej). Co się wtedy działo? Między innymi:
Oraz
W świetle tych informacji nie mam wątpliwości, że koronawirus jest bardzo ściśle powiązany z główną lekcją jaką nam aktualnie daje kosmos i prawdopodobnie dalszy rozwój wydarzeń: tych na niebie i tych na ziemi będzie z nim ściśle powiązany. Saturn z Plutonem w Koziorożcu przede wszystkim dają nam lekcję odpowiedzialności (za siebie i innych), realizmu, domagają się od nas porzucenia niedziałających i co gorsza destrukcyjnych wzorców zachowań, modeli życia, przekonań i światopoglądów. Ryją struktury społeczne, polityczne, ekonomiczne i wszystko co możemy opatrzyć mianem struktur. Mówiąc „ryją” mam na myśli zarówno niszczą/dekonstruują, jak i transformują/wymuszają zmiany. W maju 2019 tak o tym pisałam: Cytat:Tymczasem jednak już zaczyna się dziać, bo Saturn zaczął już doganiać Plutona i wszedł z nim w pierwszą fazę kontaktu... pełne spotkanie, czyli ścisła koniunkcja będzie miało miejsce dopiero w styczniu 2020, ale tej wiosny już możemy poczuć pierwsze podmuchy tego wydarzenia. Ostatni raz te dwie planety spotkały się w 1982 w Wadze, a wpływ ich transformującej mocy mogliśmy czuć od 1981 do 1983. W tym okresie przyszłam na świat, więc mam opisywaną koniunkcję w horoskopie urodzeniowym, co w sumie sobie chwalę Myślę też, że ten czas może być szczególnie intensywny dla osób z tych roczników i że osoby te mogą odegrać w tych zmianach dużą rolę, chociażby dlatego, że się dobrze znają ten wajb i dobrze się odnajdują w sytuacjach skrajnych i mają inklinacje by rozbierać struktury na części pierwsze, wyrzucać to co chore i reanimować to co dycha (dużo tu oczywiście zależy od reszty horoskopu). Tym się z grubsza będziemy w tym czasie zajmować lub też będzie się „za nas” zajmować siła wyższa, a motywować nas do zmian będą prawdopodobnie kolejne próby dokręcania śruby przez „tych na górze” i oraz mniejsze lub większe kryzysy. Jest to czas budzenia się w nas wielkiej siły i mocy odpowiedzialności. Budzimy się jako dorośli członkowie społeczeństwa, wyrastając z projektowania wszystkiego na jakichś złych lub zbawczych „onych”. Kończymy z myśleniem, że ktoś nam coś da, zabierze, nakaże... a my możemy jedynie narzekać na tego „wielkiego rodzica” i grać w zbuntowanego nastolatka, udając, że jesteśmy „ponad to”. To my współtworzymy ten świat, a każda nasza rezygnacja z odpowiedzialności za to co wokół nas, będzie radośnie powitana przez tych co chcą decydować za nas i traktować nas jak dzieci. Nie wiem do czego nas ten proces doprowadzi i jakimi drogami, ale wiem, że po tym czasie nic już nie będzie takie samo Źródło Dziś w kontekście koronawirusa dopisałabym do tego tylko to, że każda nasze rezygnacja z odpowiedzialności za to co wokół, każda lekkomyślność czy nieprzemyślana decyzja będzie przede wszystkim radośnie powitana przez samego wirusa To on tu się stał tym głównym „złym”, co można analizować w perspektywie tego jakie wyparte w naszym społeczeństwie jakości reprezentuje – narzuca się, że jest on głosem Matki Natury i przypomina o tym, że to wcale nie my tutaj jesteśmy Panami… przypomina też o tym, że nie wszystko da się kontrolować i przewidzieć, wystawia nas na poczucie niepewności, bezradności, lęku. Co ciekawe jest on też piękną metaforą naszej cywilizacji, o czym mówią nam jego główne cechy: jest bardzo zaraźliwy, wszędobylski, mobilny – rozprzestrzenia się jak fakenews dociera wszędzie, tak jak człowiek ze swoimi wynalazkami i śmieciami, do tego tak jak większość obecnych zagrożeń wydaje się dość niegroźny, tak długo jak nie zobaczymy w jakiej skali działa… Nawet to, że jest łagodny dla młodych, a zabójczy dla starych wydaje się być odbiciem naszej własnej cywilizacji. Myślę, że do symbolicznej analizy koronawirusa jeszcze wrócę, tym bardziej, że koresponduje on mocno z innym tematem, który do mnie ostatnio puka i o którym powoli powstaje tekst – czyli tekst o tym, że żyjemy w epoce bogini Eris Poniżej zajawka wizualna by Piotr Jör Grabowski. Bardziej praktycznie patrząc możemy się cieszyć z tego, że to właśnie wirus „wziął” na siebie rolę „tego złego” – bo to taki „wróg”, który wydaje się jednoczyć, motywować do zmian – i tych „powierzchownych” jak zmiany w higienie, i tych bardziej dalekosiężnych, których efekty będziemy mogli ocenić dopiero z perspektywy czasu. By to docenić wystarczy spojrzeć na to co działo się przy wcześniejszych spotkaniach Saturna z Plutonem: w 1914/15 wybuchła i rozwijała się I Wojna Światowa, w 1947 miał miejsce początek Zimnej Wojny, w 1982 u nas był Stan Wojenny i zmarł Breżniew. Widzimy, że dotąd napięcia były pomiędzy narodami, albo władzą a narodem. Saturn reprezentuje władzę, struktury, systemy polityczne, porządek społeczny, „stary reżim” – cokolwiek to słowo w danym momencie historii znaczy… a Pluton to śmierć i transformacja, koniec starego by z popiołów mogło się odrodzić nowe, ale też tendencje do kontroli, przemocy, nadużyć władzy. Dziś „starym reżimem” może być przede wszystkim bezduszny system ekonomiczny, który zmierza do wyniszczenia planety i nas samych, który jest częścią kultury nadużywania siebie (o której mówiliśmy z Piotrem Jör Grabowskim w tej rozmowie live). Z drugiej strony te aspekty bardzo sprzyjają „dokręcaniu śruby” przez rządzących i to też jest realnym zagrożeniem. Czym to się zakończy? Jestem zbyt cienka w uszach by wyrokować. Nawet nie chodzi o to, że wiem zbyt mało, a o to, że jestem zanurzona w naszej epoce i jak każdemu z nas tak naprawdę trudno mi sobie wyobrazić epokę, która przyjdzie… No bo pomyślcie, czy ludzie przed 1914 rokiem wyobraziliby sobie taki świat jaki nastał po IWŚ? Czy ludzie w Polsce pod koniec IIWŚ wyobraziliby sobie, jak będzie wyglądać życie już nie długo, we wczesnym PRL-u i że niedługo będą latać na księżyc? Czy my przed stanem wojennym wyobrazilibyśmy sobie jak potoczą się wydarzenia po śmierci Breżniewa? Oczywiście zawsze znajdą się tacy geniusze, co po fakcie będą twierdzić, że oni to wszystko wiedzieli, wszak to było oczywiste Kiedy jednak dzieje się czas burzliwych zmian, można mieć co najwyżej przebłyski czy nadzieje, ale zmianie ulega również nasza kolektywna świadomość – i dopiero z nową świadomością będziemy mogli zrozumieć tę zmianę i nową epokę. To co dziś może wnieść astrologia, to informacje o tym kiedy będą kolejne odsłony tej zmiany i jakie archetypy będą przy tych przemianach pracować. Pokrótce opiszę harmonogram wydarzeń, zaś o tym jak pracują archetypy Saturna i Plutona pisałam więcej tutaj i może jeszcze to rozwinę w przyszłym tekście (zwłaszcza, że warto by dodać do analizy archetyp Jowisza ). Jaki będzie dalszy rozwój sytuacji?
Wszystkie te punkty będę jeszcze rozwijać. Będę też jeszcze pisać o tym jak te zmiany będą się realizować w perspektywie indywidualnej, jak pracować z energią tych zmian, na co zwrócić uwagę etc. Kolejny tekst na ten temat najpóźniej za tydzień. Więcej informacji w newsletterze. Trzymajcie się ciepło w tym czasie wiatru zmian i dbajcie o siebie nawzajem! <3 Autor: Maria Moonset |