Forumezo.pl - Forum ezoteryczne i magiczne
Puste miejsce przy stole - Wersja do druku

+- Forumezo.pl - Forum ezoteryczne i magiczne (https://www.forumezo.pl)
+-- Dział: MAGIA CZAROSTWO (https://www.forumezo.pl/forumdisplay.php?fid=47)
+--- Dział: Tradycja i Obyczaje - Magia Nie Tylko Ludowa (https://www.forumezo.pl/forumdisplay.php?fid=228)
+---- Dział: Obrzędy i święta nie tylko ludowe (https://www.forumezo.pl/forumdisplay.php?fid=231)
+---- Wątek: Puste miejsce przy stole (/showthread.php?tid=13705)



Puste miejsce przy stole - Elżbieta - 21.12.2019

24 XII gdy na niebie pojawi się pierwsza gwiazda, większość z nas zasiądzie przy Wigilijnym stole, względnie przy uroczystej kolacji ( oczywiście nie wszyscy). Jak nakazuje tradycja postawimy dodatkowy talerz, krzesło - tzw puste miejsce przy stole. Skąd taki zwyczaj - z czasów pogańskich. W czasie zimowego przesilenia już wtedy stawiano dodatkowy talerz, miskę z jadłem dla zmarłej, zabłąkanej duszy. Potem chrześcijaństwo zamieniło ten zwyczaj na miejsce dla zabłąkanej osoby, kogoś, kto zapuka do naszych drzwi, a my go ugościmy.
Czy tak dzieje się dzisiaj, w trudnych i niebezpiecznych czasach, kiedy brak zaufania do obcych nie pozwoli nam wpuścić do domu kogoś obcego........
Jak to jest u Was.


Re: Puste miejsce przy stole - Elżbieta - 21.12.2019

<!-- m --><a class="postlink" target="_blank" href="https://www.youtube.com/watch?v=MRb0gETFjkk">https://www.youtube.com/watch?v=MRb0gETFjkk</a><!-- m -->


Big Grin


Re: Puste miejsce przy stole - Langusta - 22.12.2019

W naszym domu dodatkowe nakrycie przy stole jest przeznaczone dla kogoś, kto się pojawi. Niemniej jednak dla kogoś znajomego, zabłąkanego. Obcych ludzi częstujemy. Nie te czasy kiedy upuszcza się nieznajomych do domu.


Re: Puste miejsce przy stole - Elżbieta - 24.12.2019

[Obrazek: Bo%C5%BCe-Narodzenie1.jpg]
Większość wigilijnych potraw charakterystycznych dla ziemiańskiego dworku przygotowujemy do dziś

<!-- m --><a class="postlink" target="_blank" href="https://ciekawostkihistoryczne.pl/2019/12/23/cicha-noc-w-ziemianskim-dworze-o-tym-jak-nasi-dziadkowie-spedzali-czas-bozego-narodzenia/#3">https://ciekawostkihistoryczne.pl/2019/ ... odzenia/#3</a><!-- m -->

Cicha noc w ziemiańskim dworze. O tym, jak nasi dziadkowie spędzali czas Bożego Narodzenia
ARTYKUŁ 23.12.2019 | Autor: Anna Baron

Dziś święta Bożego Narodzenia kojarzą się z gorączką przedświątecznych zakupów, osłuchanymi radiowymi hitami i Kevinem, który co roku zostaje sam w domu. Jednak w gronie tych komercyjnych zwyczajów znajdziemy także całą gamę tradycji, bez których nie potrafimy sobie wyobrazić tego szczególnego czasu.


Te właśnie zwyczaje przetrwały dzięki ostoi polskiej kultury, jaką był ziemiański dworek. Burzliwe losy naszego kraju nigdy nie zachwiały jego stabilnością. Czas w nim zdawał się płynąć swoim nieprzerwanym rytmem, a okres świąteczny był celebrowany w szczególny sposób. I wcale nie tak różny od wielu naszych dzisiejszych zwyczajów.

Czas przedświątecznych przygotowań
“Święta Bożego Narodzenia w polskiej tradycji nazywano Godami, określając tak jedynie dni świąteczne lub cały okres tzw. dwunastnicy, czyli 12 dni od Wigilii do 6 stycznia – święta Objawienia Pańskiego (w tradycji katolickiej święta Trzech Króli). Natomiast okres Bożego Narodzenia zaczynał się w pierwszą niedzielę Adwentu i kończył w sobotę przed niedzielą Siedemdziesiątnicy (Staropustną). Na okres ten składały się: Adwent, oktawa Bożego Narodzenia i czas od święta Trzech Króli”.

Pora świątecznych przygotowań we dworze bardzo często rozpoczynała się już w listopadzie. Jednak to wraz z nastaniem pierwszej niedzieli adwentowej “ustawały huczne zabawy, bale, wielkie przyjęcia, śluby”, a w ich miejsce pojawiał się post i poranne roraty. Dzieci spędzały dni na wykonaniu choinkowych ozdób, a panie domu planowaniu, zakupach oraz zarządzaniu świątecznymi przygotowaniami. Do ustalenia była cała masa rzeczy od wigilijnego menu, przez przygotowanie prezentów, po przyjęcie gości, którzy tradycyjnie zjeżdżali się na czas świąteczny do ziemiańskich siedzib.

Jednym z obowiązkowych punktów tych przygotowań był wyjazd do miasta na bożonarodzeniowe zakupy. Na listach sprawunków znajdowały się prezenty dla dzieci i rodziny oraz osób pracujących we dworze. W okresie świątecznym nie zapominano o nikim. Dziękując za pracę, właściciele ziemskich majątków obdarowywali wszystkich zaangażowanych w ich prowadzenie. Wśród podarunków znajdowały się między innymi “bakalie i elementy przyodziewku: szaliki, rękawiczki, koszule, czy też materiał na suknie”.

Jednak nie tylko prezenty kupowano w mieście. Przywożono z niego również słodycze, owoce oraz bakalie dla dworu, jak i bożonarodzeniowe ozdoby, w tym anielskie włosy czy bombki, zwane wtedy srebrnymi kulami.

Zielona dama w tajemniczym pokoju
Zwyczaj strojenia choinki przywędrował do nas zza naszej zachodniej granicy w XIX wieku i bardzo szybko zadomowił się pod szlacheckimi dachami. Drzewka zdobiono przede wszystkim jadalnymi ornamentami, takimi jak jabłka, pierniki, złocone orzechy, chlebek świętojański czy czekoladowe i marcepanowe smakołyki. Wszystko to uzupełniano o łańcuchy oraz drobne ozdoby, ręcznie wykonane przez dzieci przy nadzorze niań czy guwernantek.

Na choinkach można było również znaleźć kupne dekoracje, jednak już w nie tak dużej ilości. Bombki, bo o nich mowa, początkowo sprowadzano z zagranicy, głównie z Niemiec. I to doprowadziło do ich bojkotu po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku, kiedy to nastała moda na patriotyczne ozdoby polskiej produkcji.

Sama choinka pojawiała się we dworze na dzień przed lub w wigilijny poranek. Wysoka, rozłożysta i pięknie pachnąca stawała w salonie. Pod swoimi gałęziami skrywała podarunki od Aniołka, Gwiazdora bądź św. Mikołaja, którzy, zależnie od regionu, odwiedzali szlacheckie domy. Przystrojone drzewka chowano skrzętnie pod kluczem przed najmłodszymi mieszkańcami. Ich piękno i skrywane prezenty mogli zobaczyć dopiero po wigilijnej kolacji.

Świąteczny chlebek

Choć obyczaj choinki nie jest tradycją rodzimą dla naszego kraju, to rozpoczęcie wigilijnej kolacji od przełamania się opłatkiem, już tak. Jest to tradycja

[…] nawiązująca do kul­ty­wo­wa­ne­go w pierwszych wie­kach chrześcijaństwa zwyczaju zabierania do domu pobłogosławionego po mszy chleba (tzw. eulogia) dla tych, którzy nie mogli uczestniczyć w nabożeństwie.

Chleb ten z czasem przekształcił się w opłatek, który na przełomie XVIII i XIX wieku zaczął pojawiać się na wigilijnych stołach w szlacheckich dworkach.

Wypiekane na parafiach oraz w klasztorach, były roznoszone w tygodniu poprzedzającym Wigilię przez kościelnego lub organistę i występowały w różnych kolorach. Biały najczęściej gościł na świątecznych stołach, za to kolorowymi opłatkami częstowano zwierzęta w noc poprzedzającą Boże Narodzenie.

W Galicji zwyczajowo dawano bydłu opłatek żółty, wierząc, że tak ugoszczone krowy będą dawać żółte, czyli tłuste, mleko, dla koni zaś przeznaczony był opłatek czerwony, chroniący je przed zołzami. Pies dostawał opłatek z ziarnem pieprzu, dzięki czemu miał być groźnym i czujnym stróżem gospodarstwa.

Z opłatków tworzono również misterne ozdoby nazywane światami. Posiadały one geometryczne kształty, które uzyskiwano z łączenia wcześniej wyciętych elementów śliną i wieszaniu ich na lnianych nitkach.

Jak w Wigilię, tak cały rok!
Z okresem Bożego Narodzenia wiązały się również zwyczaje mające zapewnić pomyślność w nadchodzącym roku. „Na specyficzny charakter Wigilii miały wpływ dawne obyczaje słowiańskie, takie jak kult zmarłych przodków czy magia płodności”.

Wierzenia świąteczne znajdowały swoich wyznawców zarówno w chłopskiej chacie, jak i pańskim dworze. Wierzono na przykład, że dziewczyna, która tarła mak na wigilijną kolację w trakcie nadchodzącego roku wyjdzie za mąż. Inne dotyczyły wigilijnych potraw, których skosztowanie miało gwarantować szczęście i powodzenie..

Gdy panie i służba spędzały dzień na szykowaniu wieczornej kolacji, panowie decydowali się zwykle na wymknięcie z domu i udanie na polowanie. Zwyczaj ten był związany z kolejnym przekonaniem, “że jeśli myśliwy upoluje coś w Wigilię, to w ciągu roku również nie będzie wracał z polowania z pustymi rękami”.

Jednak najpopularniejszym wierzeniem, utrzymującym się po dziś dzień, jest powiedzenie “jak w Wigilię, tak cały rok.” Z tego też powodu dzień ten rozpoczynano wcześnie i spędzano pracowicie w dobrej atmosferze, aby zagwarantować sobie brak kłótni oraz lenistwa w trakcie nadchodzących dwunastu miesięcy.

Przy wigilijnym stole
Gdy służba czyniła ostatnie przygotowania do kolacji, strojąc jadalnię i pilnując, by wszystkie potrawy były przygotowane na czas, mieszkańcy dworu przebierali się w odświętne stroje i wypatrywali pierwszej gwiazdki . Wraz z jej pojawieniem się cała rodzina oraz zaproszeni goście zasiadali do stołu, pod którego obrusem chowano sianko mające duży wpływ na stabilność naczyń oraz wywrotność kieliszków.

Po przełamaniu się opłatkiem, można było rozpocząć kolację. W postnym wigilijnym menu karp nie grał pierwszych skrzypiec. Przeważały za to ryby z lokalnych jezior, jak sandacze, liny czy szczupaki.

W przykładowych wigilijnym menu znajdziemy takie potrawy, jak:

Barszcz z uszkami
Zupa migdałowa
Paszteciki z ikry i mleczka na muszelkach
Szczupak z chrzanem
Lin smażony
Kapusta z grzybami
Łamańce z makiem

Czy:

Barszcz z uszkami
Zupa rybna
Karp na szaro
Lin smażony z chrzanem
Kompot ze śliwek suszonych
Budyń migdałowy z szodonem
Kutia

A wszystko to uzupełniały takie smakołyki, jak bakalie, winogrona, jabłka, konfitury, kasztany i spore ilości wszelkiego alkoholu.

Gdy posiłek dobiegał końca, całe towarzystwo przenosiło się do zamkniętego wcześniej na klucz salonu. Tam przy radosnych okrzykach dzieci i aromacie parzonej kawy oraz herbaty serwowanych z ciastem, wręczano prezenty, śpiewano kolędy i wspólnie wyczekiwano wyjazdu na pasterkę.

Nie była to jednak spokojna podróż saniami, a szaleńczy wyścig między gospodarzami. Według tradycji ten, kto jako pierwszy przekroczył próg świątyni, nadchodzący rok miał spędzić w dostatku i urodzaju.

Dni świąteczne i poświąteczne
Kolejne dni aż do sylwestrowej nocy i święta Trzech Króli, wypełniały świąteczne wizyty, zabawy oraz kolędowanie. Po dworach, jak i chałupach wędrowali kolędnicy z żywą szopką, odgrywający biblijne sceny w zamian za drobne podarki. Urządzano również kuligi, którymi jeżdżono od dworu do dworu, biesiadując i pustosząc ziemiańskie spiżarnie.

Okres świąteczny w naturalny sposób przechodził w karnawał, którego atrakcje wypełniały długie, zimowe noce. I tak upływał czas w oczekiwaniu na nadejście wiosny, a wraz z nią rozpoczęcie kolejnego sezonu upraw.


Re: Puste miejsce przy stole - Izka - 25.12.2019

Elzbieta napisał(a):24 XII gdy na niebie pojawi się pierwsza gwiazda, większość z nas zasiądzie przy Wigilijnym stole, względnie przy uroczystej kolacji ( oczywiście nie wszyscy). Jak nakazuje tradycja postawimy dodatkowy talerz, krzesło - tzw puste miejsce przy stole. Skąd taki zwyczaj - z czasów pogańskich. W czasie zimowego przesilenia już wtedy stawiano dodatkowy talerz, miskę z jadłem dla zmarłej, zabłąkanej duszy. Potem chrześcijaństwo zamieniło ten zwyczaj na miejsce dla zabłąkanej osoby, kogoś, kto zapuka do naszych drzwi, a my go ugościmy.
Czy tak dzieje się dzisiaj, w trudnych i niebezpiecznych czasach, kiedy brak zaufania do obcych nie pozwoli nam wpuścić do domu kogoś obcego........
Jak to jest u Was.
Tradycja piękna, tylko jakby nierealna. Nie wiem czy ktoś zdobył by się na odwagę aby wpuścić do domu nieznajomego wprost z ulicy. U nas w tym roku niespodziewanie pojawiła się koleżanka. Przyszła wcześniej pod pretekstem pożyczenia książki i została na kolacji. Tak to zwykle stawiamy puste nakrycie dla zmarłych w danym roku.


Re: Puste miejsce przy stole - dream - 12.01.2020

U mnie w domu zawsze jest dodatkowe nakrycie dla niespodziewanych gości, trochę z myślą o duszach przodków. Nieznajomego, takiego wprost z ulicy nie wpuściłabym za próg. Tak bez niczego też bym nie zostawiła, dostałby wyprawkę w postaci świątecznego jadła.