20.02.2013, 13:01
Nie musimy być medium ani egzorcystą by pomóc zagubionej duszy. Odczuwanie tych dusz może być takie, że nagle czujemy silnie rozdrażnienie bez wyraźnej przyczyny, nasze zwierzęta dziwnie się zachowują itp. Zresztą, jeżeli osoby są bardziej medialne, same je wyczują w swoim pobliżu.
Ponieważ obydwa objawy u mnie zdecydowanie mogłam potwierdzić, zwróciłam się do znajomego egzorcysty aby sprawdził czy coś jest na rzeczy i poradził mi mały zabieg.
Zapalmy świeczkę (białą) lub tealighta (ja palę te drugie, bo świeczki używam przy stawianiu kart) w intencji zagubionej duszy. W myślach mówimy do bytu, aby zobaczył swoich bliskich, których zna i którym ufa. Aby wziął ich za ręce i przeszedł na następny poziom rozwoju.
Ten mały zabieg powinien pomóc zbłąkanej duszy.
Zapytacie, dlaczego? Co to są zagubione dusze?
Tutaj podzielę się bardzo ciekawym artykułem, który znalazłam szukając informacji.
Pewnie oglądałeś film „Uwierz w ducha” z Patrickiem Swayze i Demi Moore. Główna bohaterka ciągle czuje obecność swojego zmarłego męża, bo do końca nie pozwoliła mu odejść. Jeśli ktoś umiera, naszym obowiązkiem jest pozwolić mu na to. Śmierć jest oczywistością, każdy kto przyszedł na ten świat musi się z nim prędzej czy później pożegnać.
Z opowieści przekazywanych z pokolenia na pokolenie wiem, że jeśli się jest przy bardzo chorym i błaga go żeby żył, a on umiera, to jego dusza tuła się pomiędzy światem żywych i umarłych i jest nieszczęśliwa. Ona chce iść „w stronę światła”, bo tam jest jej miejsce, a my ją na siłę trzymamy. Podobnie jest z duszą człowieka, który odchodzi nagle, np. ginie w wypadku albo umiera na zawał. Taki człowiek nie zdążył się przygotować do odejścia i też będzie się tułał. On po prostu nie ma pojęcia, że nie żyje i tak jak w filmie „Uwierz w ducha” będzie starał się nawiązać kontakt z najbliższymi. Wtedy zdarza się, być może i tobie się też zdarzyło, że czujesz czyjąś obecność chociaż nikogo w pobliżu nie ma. Czasem nawet takiej energii udaje się zrobić coś namacalnego, zadziałać fizycznie i wtedy mówimy, że straszy. To nic innego jak zagubione dusze, które są na siłę trzymane przez swoich bliskich w świecie żywych, lub zbyt szybko odeszły żeby zorientować się, że przestały istnieć fizycznie. Takie dusze potrzebują pomocy.
Jest pewien bardzo prosty i jednocześnie niezwykle skuteczny rytuał „odprowadzenia”. Ludzie boją się często takich rytuałów, bo wydaje im się, że trzeba je robić w nocy, albo na cmentarzu, a to rzeczywiście może budzić lęk. Ten rytuał robi się w słoneczny dzień, w domu. Wystarczy usiąść naprzeciwko okna przez które wpadają słoneczne promienie. Wygląda to jak świetlista droga, czasem widać w tym świetle unoszące się w powietrzu drobinki kurzu. Pomiędzy oknem a miejscem w którym siedzisz, stawiasz zapaloną świeczkę. Jeśli siedzisz na sofie, czy tapczanie zaproś na miejsce obok ciebie zabłąkaną duszę (jeśli wiesz kto to jest, zaproś ją imieniem), Gdybyś jednak siedział na krześle, przygotuj drugie i postaw je obok, tak aby dusza miała gdzie „usiąść”.
Kilka razy w życiu zdarzyło mi się wykonywać ten rytuał i przyznam się, że raz miało miejsce coś, na co nie do końca byłam przygotowana. Otóż kiedy zaprosiłam duszę, aby usiadła koło mnie na miękkiej sofie, zobaczyłam i poczułam jak miejsce obok mnie ugina się, jakby faktycznie ktoś siadał. To było dość niezwykłe przeżycie. Piszę o tym, bo dobrze jest być przygotowanym na różne ewentualności.
Kiedy już zaprosisz energię na miejsce obok ciebie, powiedz jej co się stało i pokaż drogę w słońce, w światło. Wytłumacz, że tam jest jej miejsce, jej szczęście i spokój. Poproś aby ruszyła świetlistą drogą. Może się zdarzyć, że zobaczysz jakiś cień, albo zarys postaci, który idzie w kierunku światła. Chociaż wcale nie musi tak być.
Zagubione dusze chętnie ruszają we wskazaną drogę, ponieważ najczęściej są już zmęczone tułaniem się i pragną spokoju.
Źródło, własne doświadczenie, znajomy egzorcysta
Ponieważ obydwa objawy u mnie zdecydowanie mogłam potwierdzić, zwróciłam się do znajomego egzorcysty aby sprawdził czy coś jest na rzeczy i poradził mi mały zabieg.
Zapalmy świeczkę (białą) lub tealighta (ja palę te drugie, bo świeczki używam przy stawianiu kart) w intencji zagubionej duszy. W myślach mówimy do bytu, aby zobaczył swoich bliskich, których zna i którym ufa. Aby wziął ich za ręce i przeszedł na następny poziom rozwoju.
Ten mały zabieg powinien pomóc zbłąkanej duszy.
Zapytacie, dlaczego? Co to są zagubione dusze?
Tutaj podzielę się bardzo ciekawym artykułem, który znalazłam szukając informacji.
Pewnie oglądałeś film „Uwierz w ducha” z Patrickiem Swayze i Demi Moore. Główna bohaterka ciągle czuje obecność swojego zmarłego męża, bo do końca nie pozwoliła mu odejść. Jeśli ktoś umiera, naszym obowiązkiem jest pozwolić mu na to. Śmierć jest oczywistością, każdy kto przyszedł na ten świat musi się z nim prędzej czy później pożegnać.
Z opowieści przekazywanych z pokolenia na pokolenie wiem, że jeśli się jest przy bardzo chorym i błaga go żeby żył, a on umiera, to jego dusza tuła się pomiędzy światem żywych i umarłych i jest nieszczęśliwa. Ona chce iść „w stronę światła”, bo tam jest jej miejsce, a my ją na siłę trzymamy. Podobnie jest z duszą człowieka, który odchodzi nagle, np. ginie w wypadku albo umiera na zawał. Taki człowiek nie zdążył się przygotować do odejścia i też będzie się tułał. On po prostu nie ma pojęcia, że nie żyje i tak jak w filmie „Uwierz w ducha” będzie starał się nawiązać kontakt z najbliższymi. Wtedy zdarza się, być może i tobie się też zdarzyło, że czujesz czyjąś obecność chociaż nikogo w pobliżu nie ma. Czasem nawet takiej energii udaje się zrobić coś namacalnego, zadziałać fizycznie i wtedy mówimy, że straszy. To nic innego jak zagubione dusze, które są na siłę trzymane przez swoich bliskich w świecie żywych, lub zbyt szybko odeszły żeby zorientować się, że przestały istnieć fizycznie. Takie dusze potrzebują pomocy.
Jest pewien bardzo prosty i jednocześnie niezwykle skuteczny rytuał „odprowadzenia”. Ludzie boją się często takich rytuałów, bo wydaje im się, że trzeba je robić w nocy, albo na cmentarzu, a to rzeczywiście może budzić lęk. Ten rytuał robi się w słoneczny dzień, w domu. Wystarczy usiąść naprzeciwko okna przez które wpadają słoneczne promienie. Wygląda to jak świetlista droga, czasem widać w tym świetle unoszące się w powietrzu drobinki kurzu. Pomiędzy oknem a miejscem w którym siedzisz, stawiasz zapaloną świeczkę. Jeśli siedzisz na sofie, czy tapczanie zaproś na miejsce obok ciebie zabłąkaną duszę (jeśli wiesz kto to jest, zaproś ją imieniem), Gdybyś jednak siedział na krześle, przygotuj drugie i postaw je obok, tak aby dusza miała gdzie „usiąść”.
Kilka razy w życiu zdarzyło mi się wykonywać ten rytuał i przyznam się, że raz miało miejsce coś, na co nie do końca byłam przygotowana. Otóż kiedy zaprosiłam duszę, aby usiadła koło mnie na miękkiej sofie, zobaczyłam i poczułam jak miejsce obok mnie ugina się, jakby faktycznie ktoś siadał. To było dość niezwykłe przeżycie. Piszę o tym, bo dobrze jest być przygotowanym na różne ewentualności.
Kiedy już zaprosisz energię na miejsce obok ciebie, powiedz jej co się stało i pokaż drogę w słońce, w światło. Wytłumacz, że tam jest jej miejsce, jej szczęście i spokój. Poproś aby ruszyła świetlistą drogą. Może się zdarzyć, że zobaczysz jakiś cień, albo zarys postaci, który idzie w kierunku światła. Chociaż wcale nie musi tak być.
Zagubione dusze chętnie ruszają we wskazaną drogę, ponieważ najczęściej są już zmęczone tułaniem się i pragną spokoju.
Źródło, własne doświadczenie, znajomy egzorcysta
Wśród wielkości rzeczy, które są wokoło nas, istnienie Nicości dzierży pierwsze miejsce, a władza jej obejmuje rzeczy, które nie mają bytu, a jej istota tkwi w czasie, między przeszłością i przyszłością, i nie posiada zgoła teraźniejszości.
Leonardo da Vinci
Leonardo da Vinci