20.09.2014, 18:05
Witam wszystkich serdecznie. Długo zastanawiałam się czy napisać. Stwierdziłam, że dłużej już nie jestem w stanie w ten sposób żyć. Jestem pewna, że ktoś kogo kochałam, tak naprawdę nie kochałam, byłam pod wpływem jego uroku. Dlaczego tak uważam postaram się w skrócie opisać.
Kiedy pierwszy raz go zobaczyłam, nie spodobał mi się. Jest brzydki i w ogóle nie w moim typie. Ponad to ma wstrętny charakter. Jest opryskliwy i zarozumiały. Ceni sobie tylko ludzi bogatych i bardzo wykształconych, innych ma za nic, prawie za śmieci, które powinny zniknąć z powierzchni ziemi. Mam pewne podejrzenia, że miły bywa dla tych, którzy pomagają mu finansowo. Tak, bo ja też to czyniłam. Wystarczyło, że pisnął, że mu brakuje na niezbędne opłaty, natychmiast leciałam z pomocą.Sama nawet nie wiem kiedy i dlaczego zakochałam się w nim bez pamięci. Do tego stopnia, ze kiedy był chory prosiłam Boga,, żeby zabrał trochę mojego zdrowia dla niego. Zapominałam o sobie, o swoich potrzebach o marzeniach i planach jakie wcześniej miałam. W mojej głowie, w myślach istniał tylko on. W dzień i w nocy. Mogłabym jeszcze tak długo opisywać i podawać przykłady mojego opętania nim. Skończę bo aż wstyd mnie samej.Co on na to wszystko, nic, lekceważył mnie a teraz to już wcale nie chce utrzymywać kontaktów ze mną. .Pracuje i moja pomoc jest mu niepotrzebna.A ja zrozumiałam za późno. Jednak odczuwam ogromny ból i żal z którym nie potrafię sobie poradzić. Jestem strzępkiem nerwów.
Kiedy pierwszy raz go zobaczyłam, nie spodobał mi się. Jest brzydki i w ogóle nie w moim typie. Ponad to ma wstrętny charakter. Jest opryskliwy i zarozumiały. Ceni sobie tylko ludzi bogatych i bardzo wykształconych, innych ma za nic, prawie za śmieci, które powinny zniknąć z powierzchni ziemi. Mam pewne podejrzenia, że miły bywa dla tych, którzy pomagają mu finansowo. Tak, bo ja też to czyniłam. Wystarczyło, że pisnął, że mu brakuje na niezbędne opłaty, natychmiast leciałam z pomocą.Sama nawet nie wiem kiedy i dlaczego zakochałam się w nim bez pamięci. Do tego stopnia, ze kiedy był chory prosiłam Boga,, żeby zabrał trochę mojego zdrowia dla niego. Zapominałam o sobie, o swoich potrzebach o marzeniach i planach jakie wcześniej miałam. W mojej głowie, w myślach istniał tylko on. W dzień i w nocy. Mogłabym jeszcze tak długo opisywać i podawać przykłady mojego opętania nim. Skończę bo aż wstyd mnie samej.Co on na to wszystko, nic, lekceważył mnie a teraz to już wcale nie chce utrzymywać kontaktów ze mną. .Pracuje i moja pomoc jest mu niepotrzebna.A ja zrozumiałam za późno. Jednak odczuwam ogromny ból i żal z którym nie potrafię sobie poradzić. Jestem strzępkiem nerwów.