05.09.2016, 14:13
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=JrfSKkfBICA[/youtube]
By być naprawdę dobrym, silnym i wielkim przywódcą, trzeba umieć stawiać cele, określać drogę, kierunki, mobilizować, wspierać, integrować. Wszyscy wielcy przywódcy „mieli sen”, wizję, marzenie. Dotyczy to zarówno indywidualnych losów, jak i zbiorowych, całych społeczności i narodów. Polska w ostatnim trzydziestoleciu miała szczęście do wielkich celów, którym mogła się poświęcić. Miała też niezłych liderów i bohaterów. Trzydzieści lat temu Polacy marzyli o wyrwaniu się z zamordystycznej, socjalistycznej, autokratycznej, smętnej PRL-owskiej rzeczywistości. Jednak niewielu ludzi tak naprawdę wierzyło w to, że jest to możliwe, że można obalić komunę, uwolnić się ze szponów ZSRR. Wydawało się to nierealne, abstrakcyjne. Zaledwie kilka lat później było to już faktem. Niektórzy w to jednak wierzyli, przywódcy solidarnościowej opozycji, jak Lech Wałęsa. Ok, odzyskaliśmy niepodległość, ale co dalej? Wizja uczestnictwa w zachodnich strukturach okazała się kolejnym wielkim celem, za którym warto było pójść. Ale tak jak w połowie lat osiemdziesiątych perspektywa niepodległości, niezależności od twardej ręki radzieckich towarzyszy wydawała się nierealna, tak samo na początku lat dziewięćdziesiątych niewiele osób wierzyło w to, że Polska może wkrótce zostać członkiem NATO i Unii Europejskiej (wtedy jeszcze EWG). I tak jak niewielkie było zaangażowanie Polaków w latach osiemdziesiątych w obalenie komuny, gdyż obawy dotyczące zmiany sytuacji były ogromne, tak samo wizja wejścia do zachodnich struktur dla wielu Polaków była czymś zagrażającym, niepewnym, nawet strasznym. Wejścia do Unii Europejskiej najbardziej obawiała się zwłaszcza starsza, religijna, konserwatywna, wiejska część Polaków. Jednak kilka lat wystarczyło, byśmy stali się członkami tych organizacji – z ogromnymi dla nas korzyściami. Wielkie geostrategiczne cele zostały zrealizowane. Owszem. Kolejnym celem mogłoby być wejście Polski do strefy euro, ale po dramatycznym światowym kryzysie, faktycznym bankructwie Grecji, potężnych problemach, w których znalazły się kraje strefy euro, a także dużych korzyściach, jakie w trudnych czasach przynosi płynny kurs waluty, cel ten na razie dla Polski nie jest ani atrakcyjny, ani pilny, poza tym nie ma dla niego politycznego przyzwolenia.
Jednym z powodów dla których w Polsce jest poczucie wielkiej frustracji, rozczarowania i zniechęcenia – coś, co przy naszych imponujących sukcesach ostatniego ćwierćwiecza wydaje się absurdalne – jest właśnie niezadowolenie z poziomu życia. Tylko, że większość wiarygodnych analiz mówi o tym, że wszystkie ważne wskaźniki i parametry ekonomiczne rosną i poprawiają się. Liczby nie kłamią. Polska i Polacy odnieśli wspaniały sukces, więc skąd ta Polska w ruinie, ten żal, złość, pretensja, wściekłość, chłonność na najbardziej parszywe, toksyczne, populistyczne, nacjonalistyczne, faszyzujące slogany? Dlaczego tak wielu Polaków ma poczucie, że z Polską jest tak źle? Przyczyna naszej frustracji leży w ponurym spadku historii, folwarcznych stosunkach społecznych, nieufności, wrogości, nieumiejętności pracy w grupie, skrajnym indywidualizmie, niewolniczym respekcie wobec zamordystycznej władzy, braku myślenia w kategoriach wspólnego dobra, wykluczeniu całych mas społecznych.
Tranzyt Plutona przez horoskop III RP niewątpliwie sygnalizuje kres pewnego etapu naszej historii, zamknięcia jakiegoś rozdziału, a zarazem początek nowego. Oczywiście mógłby być to cel ekonomiczny – dogonienie poziomu życia do średniej europejskiej. To na pewno interesująca, ważna idea, ale w przywództwie konieczny jest cel, który silnie integruje, motywuje, angażuje emocje, czyli konieczny jest mit. Wybitny badacz i znawca mitologii Joseph Campbell, którego prace zainspirowały George Lucasa do stworzenia Gwiezdnych Wojen, twierdził, że mit ma spajającą, integrującą duchowo i psychologicznie moc. Doskonale tę zasadę zrozumiał Jarosław Kaczyński, który ze smoleńskiego mitu uczynił niezwykle trwałe narzędzie łączące wielu sfrustrowanych i rozczarowanych społecznymi i ekonomicznymi zmianami ludzi. Mity są bardzo trwałe, a walka z nimi z góry jest skazana na porażkę.
Jakie zatem mamy wyznaczyć sobie nowe cele, do czego dążyć, co na sztandarach powinni wypisać sobie potencjalni liderzy, przywódcy Polaków? Wpędzająca nas w PRL-owski paradygmat, zamordystyczna, autokratyczna wizja tzw. „dobrej zmiany” na pewno takim celem nie jest i nie będzie. To wielki, ambitny, odważny, mocny krok… wstecz, a nie wizja prowadzenia Polski i Polaków w jakimś nowym, konstruktywnym, rozwojowym kierunku. Jednak aktualnie rządząca formacja dobrze wyczuła, że Polakom zabrakło jakiejś integrującej idei. W laicyzującej się Europie pierwotny chrześcijański paradygmat coraz mocniej zanikał. W miejsce spajających Europejczyków wizji, jaką była powojenna odbudowa po zgliszczach II Wojny Światowej na bazie chrześcijańskich idei, zaczęła wkraczać biurokratyczna, technokratyczna, chłodna codzienna administracja. Ten zanik idei, wartości, integrującej siły mitu musiał przynieść kryzys. No i nadszedł – począwszy od światowego kryzysu w latach 2008-2012, poprzez islamski integryzm, wojujących terrorystów muzułmańskich, po eksplozję nacjonalizmu i populizmu, który wylewa się na po całym świecie. Europejczycy przestali wierzyć w europejski sen, w europejski mit. To samo dotknęło Polskę, więc ciepła woda w kranie już nie wystarczyła.
Jaka jest zatem recepta na obecne przypadłości i problemy? Populistyczna licytacja na zasadzie, kto da więcej, doprowadzi nas w najlepszym razie do greckiego kryzysu. Eskalacja przemocy, napędzanie agresywnych emocji wywoła jedynie jeszcze większe podziały. I znów odwołam się do Josepha Campbella. Potrzeba nam bowiem nowego mitu, nowej idei, która scali Polaków. Ta idea jest nam doskonale znana. To idea Solidarności. Nie mówię oczywiście o roszczeniowym, korporacyjnym związku zawodowym, który przywłaszczył sobie tę szlachetną nazwę i symbol, który to związek stał się polityczną przybudówką obecnej władzy. Polacy odnieśli wielki historyczny sukces, gdyż się zjednoczyli, odwołali się do pokojowej idei pokonania zła właśnie dzięki wspólnocie, solidarności. Pierwszy raz w dziejach Polacy siedli przy stole i zamiast strzelać do siebie i ze sobą walczyć, zaczęli ze sobą rozmawiać. Stąd rosnące znaczenie takich idei, jak Komitet Obrony Demokracji, które właśnie się odwołują do solidarnościowej tradycji.
Żeby zakopać podziały między Polakami, uzdrowić nasze emocje, potrzebny jest nowy, integrujący mit, który nie będzie nikogo wykluczać. Nadszedł więc czas na to, by się pojawiła nowa narracja, nowe przesłanie, nowy mit, dzięki któremu Polska będzie szła do przodu, nie zaś będzie się zamieniać w nacjonalistyczno-klerykalny skansen.
<!-- m --><a class="postlink" target="_blank" href="http://solarius.pl/prognoza-na-wrzesien-2016/">http://solarius.pl/prognoza-na-wrzesien-2016/</a><!-- m -->
,,Lepiej bez celu iść naprzód niż bez celu stać w miejscu, a z pewnością o niebo lepiej, niż bez celu się cofać”
– Andrzej Sapkowski
CO ZASIEJESZ TO ZBIERZESZ
– Andrzej Sapkowski
CO ZASIEJESZ TO ZBIERZESZ