14.03.2017, 07:57
Żódło; TARAKA Autor - Maria Poziomska
Ostrożnie z aniołami.
W środowisku niuejdżowym zapanowała prawdziwa moda na anioły. Osobiście uważam, że to pozytywne zjawisko. Miło, że zainteresowanie duchowością objawia się w ten właśnie sposób, a nie na przykład poprzez zabawy z tabliczką ouija. Zjawisko anielskich trendów zaowocowało kilkoma pięknymi taliami kart, takimi jak mój ulubiony Tarot Aniołów autorstwa polskiej wizjonerki i malarki Mayron. Jest to najbardziej abstrakcyjna talia jaką znam, a mimo to od momentu kiedy pierwszy raz ją zobaczyłam, od razu potrafiłam rozpoznać wszystkie arkana, podobnie zresztą jak wszyscy tarociści, którym pokazywałam te niezwykłe i bardzo energetyczne karty. Warto też przypomnieć starszą talię z aniołami Kabały autorstwa Dariusza Cecudy. Anioły Cecudy są prawdziwym dziełem zarówno pod kątem symboliki jak i estetyki. Zachwyca szczególnie zestawienie kolorów, za pomocą których dobrze oddana jest energia każdego z aniołów.
Są też niestety ciemne strony angelomanii. Namnożyła się masa pocztówek i kart przedstawiających anioły pod postacią kiczowatych koszmarków przywodzących na myśl ilustracje z pisma „Strażnica”. Pierwsze miejsce w moim prywatnym konkursie na anielską tandetę zdobyła niejaka Doreen Virtue, psycholożka i specjalistka od aniołów. Doreen wydała chyba z pięć anielskich talii, wszystkie jak jedna utrzymane w estetyce będącej kwintesencją kiczu. Oczywiście zdaje sobie sprawę iż to, że uważam te karty za szczyt tandety to tylko i wyłącznie mój problem. Do kogoś taki rodzaj malarstwa może wspaniale przemawiać i nie ma w tym najmniejszego problemu. Jeden lubi jazz, kto inny norweski metal, jeszcze inny rumuński pop i jest to absolutnie w porządku – o gustach się nie dyskutuje i kropka. Tym, co najbardziej zniechęciło mnie do tej autorki jest fragment jej książki jaki znalazłam w Internecie. Książka dotyczyła kontaktu z aniołami. Przytoczę kilka cech, które zdaniem Doreen dowodzą, iż nawiedził nas prawdziwy anioł. Otóż spotkanie takie może:
1. Wywołać uczucie senności lub przeciwnie – nadaktywności
2. Pozostawić głębokie uczucie, że „to się dzieje naprawdę”
3. Być pozytywne i dodające mocy
4. Brzmieć prawdziwie i mieć sens
5. Być następstwem modlitwy lub pojawić się niespodziewanie
Wybrałam tylko niektóre przykłady, aby zobrazować naiwną filozofię autorki. Wychodzi na to, że spotkanie z aniołem może zarówno pobudzić jak i uspokoić, pojawić się po modlitwie lub niespodziewanie, za to gwarancją jego prawdziwości jest to, że niesie optymizm i „ma sens”. Z całym szacunkiem, ale wielokrotnie w ciągu dnia mam optymistyczne i sensowne myśli i wcale nie uważam, żeby wszystkie one zostały zesłane mi przez anioły. A punkt 2? To już zakrawa na ignorancję niebezpieczną dla ufającego autorce czytelnika, albowiem (co każdy psycholog wiedzieć powinien) poważne halucynacje związane ze stanami chorobowymi prawie zawsze pozostawiają uczucie, że „to się działo naprawdę”. Co zatem jeśli osoba chora, cierpiąca na halucynacja przeczyta coś takiego? Oczywiście pomyśli, że wszystko z nią jest ok.
Dalej autorka pisze jak można odróżnić spotkanie z aniołem od halucynacji. Doreen cytuje kilku badaczy, którzy twierdzą, że :
1. „Patologiczne halucynacje mają tendencje do trzymania się pewnych ustalonych sztywnych schematów, pojawiania się w sposób powtarzalny podczas choroby, ale w żadnym innym okresie, z towarzyszeniem innych symptomów, w szczególności zachwiań świadomości i utraty kontaktu z otoczeniem. Spontaniczne, metafizyczne (często nazywane „paranormalnymi”) doświadczenia są częściej oderwanymi zdarzeniami, nie mającymi połączenie z jakąkolwiek chorobą albo znanymi zakłóceniami i zdecydowanie nie towarzyszy im jakakolwiek utrata kontaktu z normalnym otoczeniem” (Zachowałam oryginalną składnię – przyp. Maria)
2. „Podczas większości halucynacji ludzie wierzą, że widzą żyjące istoty ludzkie. Natomiast podczas przeżyć metafizycznych (włączając w to wizje) ludzie są przekonani, że widzą istoty niebiańskie, takie jak anioły, zmarli bliscy czy oświeceni mistrzowie.”
Cóż można dodać? Z pkt. 1 jasno wynika, że halucynacje od wizji różnią się tym, że są związane z chorobą, podczas gdy wizje nie. Świetnie rozróżnienie, brawo! Niech mi tylko ktoś powie jak można ocenić z poziomu subiektywnego czy jesteśmy chorzy czy zdrowi? Idźmy jednak dalej. Podczas wizji, zdaniem cytowanego pana, zachowujemy zdrowy kontakt z otoczeniem, a podczas halucynacji – nie. Doskonale, lecz problem w tym, że większość osób cierpiących na zaburzenia psychiczne jest przekonana, że ma doskonały kontakt z rzeczywistością. Dopiero w wyniku terapii przeważnie dostrzega się, że to co uważaliśmy za realność, w rzeczywistości nią nie jest. Pod warunkiem, że chory pójdzie na terapię, a nie trafi na książkę dr. Virtue, z której dowie się, że jeśli jego zdaniem ma kontakt z rzeczywistością to wszystko jest ok.
Drugi punkt powinnam zostawić bez komentarza. Zapytam jednak tylko dlaczego cytowany przez panią doktor naukowiec uważa, że halucynacje = widzenie ludzi, a oświecone wizje = widzenie aniołów i zmarłych? Bo moim skromnym zdaniem równie dobrze może być dokładnie na odwrót.
Wszystkie cytaty zaczerpnęłam z bezpłatnego fragmentu książki Doreen Virtue „Jak usłyszeć swoje anioły”. Fragment dostępny jest pod tym adresem: <!-- m --><a class="postlink" target="_blank" href="http://www.pracownia-aniolow.pl/aukcja/jak_uslyszec.pdf">http://www.pracownia-aniolow.pl/aukcja/jak_uslyszec.pdf</a><!-- m --> Zakończę prośbą do wszystkich aniołów: Drodzy skrzydlaci, strzeżcie wszystkich naiwnych czytelników o bezbronnych umysłach przed czytaniem szkodliwych publikacji.
<!-- m --><a class="postlink" target="_blank" href="http://www.taraka.pl/ostroznie_aniolami">http://www.taraka.pl/ostroznie_aniolami</a><!-- m -->
Ostrożnie z aniołami.
W środowisku niuejdżowym zapanowała prawdziwa moda na anioły. Osobiście uważam, że to pozytywne zjawisko. Miło, że zainteresowanie duchowością objawia się w ten właśnie sposób, a nie na przykład poprzez zabawy z tabliczką ouija. Zjawisko anielskich trendów zaowocowało kilkoma pięknymi taliami kart, takimi jak mój ulubiony Tarot Aniołów autorstwa polskiej wizjonerki i malarki Mayron. Jest to najbardziej abstrakcyjna talia jaką znam, a mimo to od momentu kiedy pierwszy raz ją zobaczyłam, od razu potrafiłam rozpoznać wszystkie arkana, podobnie zresztą jak wszyscy tarociści, którym pokazywałam te niezwykłe i bardzo energetyczne karty. Warto też przypomnieć starszą talię z aniołami Kabały autorstwa Dariusza Cecudy. Anioły Cecudy są prawdziwym dziełem zarówno pod kątem symboliki jak i estetyki. Zachwyca szczególnie zestawienie kolorów, za pomocą których dobrze oddana jest energia każdego z aniołów.
Są też niestety ciemne strony angelomanii. Namnożyła się masa pocztówek i kart przedstawiających anioły pod postacią kiczowatych koszmarków przywodzących na myśl ilustracje z pisma „Strażnica”. Pierwsze miejsce w moim prywatnym konkursie na anielską tandetę zdobyła niejaka Doreen Virtue, psycholożka i specjalistka od aniołów. Doreen wydała chyba z pięć anielskich talii, wszystkie jak jedna utrzymane w estetyce będącej kwintesencją kiczu. Oczywiście zdaje sobie sprawę iż to, że uważam te karty za szczyt tandety to tylko i wyłącznie mój problem. Do kogoś taki rodzaj malarstwa może wspaniale przemawiać i nie ma w tym najmniejszego problemu. Jeden lubi jazz, kto inny norweski metal, jeszcze inny rumuński pop i jest to absolutnie w porządku – o gustach się nie dyskutuje i kropka. Tym, co najbardziej zniechęciło mnie do tej autorki jest fragment jej książki jaki znalazłam w Internecie. Książka dotyczyła kontaktu z aniołami. Przytoczę kilka cech, które zdaniem Doreen dowodzą, iż nawiedził nas prawdziwy anioł. Otóż spotkanie takie może:
1. Wywołać uczucie senności lub przeciwnie – nadaktywności
2. Pozostawić głębokie uczucie, że „to się dzieje naprawdę”
3. Być pozytywne i dodające mocy
4. Brzmieć prawdziwie i mieć sens
5. Być następstwem modlitwy lub pojawić się niespodziewanie
Wybrałam tylko niektóre przykłady, aby zobrazować naiwną filozofię autorki. Wychodzi na to, że spotkanie z aniołem może zarówno pobudzić jak i uspokoić, pojawić się po modlitwie lub niespodziewanie, za to gwarancją jego prawdziwości jest to, że niesie optymizm i „ma sens”. Z całym szacunkiem, ale wielokrotnie w ciągu dnia mam optymistyczne i sensowne myśli i wcale nie uważam, żeby wszystkie one zostały zesłane mi przez anioły. A punkt 2? To już zakrawa na ignorancję niebezpieczną dla ufającego autorce czytelnika, albowiem (co każdy psycholog wiedzieć powinien) poważne halucynacje związane ze stanami chorobowymi prawie zawsze pozostawiają uczucie, że „to się działo naprawdę”. Co zatem jeśli osoba chora, cierpiąca na halucynacja przeczyta coś takiego? Oczywiście pomyśli, że wszystko z nią jest ok.
Dalej autorka pisze jak można odróżnić spotkanie z aniołem od halucynacji. Doreen cytuje kilku badaczy, którzy twierdzą, że :
1. „Patologiczne halucynacje mają tendencje do trzymania się pewnych ustalonych sztywnych schematów, pojawiania się w sposób powtarzalny podczas choroby, ale w żadnym innym okresie, z towarzyszeniem innych symptomów, w szczególności zachwiań świadomości i utraty kontaktu z otoczeniem. Spontaniczne, metafizyczne (często nazywane „paranormalnymi”) doświadczenia są częściej oderwanymi zdarzeniami, nie mającymi połączenie z jakąkolwiek chorobą albo znanymi zakłóceniami i zdecydowanie nie towarzyszy im jakakolwiek utrata kontaktu z normalnym otoczeniem” (Zachowałam oryginalną składnię – przyp. Maria)
2. „Podczas większości halucynacji ludzie wierzą, że widzą żyjące istoty ludzkie. Natomiast podczas przeżyć metafizycznych (włączając w to wizje) ludzie są przekonani, że widzą istoty niebiańskie, takie jak anioły, zmarli bliscy czy oświeceni mistrzowie.”
Cóż można dodać? Z pkt. 1 jasno wynika, że halucynacje od wizji różnią się tym, że są związane z chorobą, podczas gdy wizje nie. Świetnie rozróżnienie, brawo! Niech mi tylko ktoś powie jak można ocenić z poziomu subiektywnego czy jesteśmy chorzy czy zdrowi? Idźmy jednak dalej. Podczas wizji, zdaniem cytowanego pana, zachowujemy zdrowy kontakt z otoczeniem, a podczas halucynacji – nie. Doskonale, lecz problem w tym, że większość osób cierpiących na zaburzenia psychiczne jest przekonana, że ma doskonały kontakt z rzeczywistością. Dopiero w wyniku terapii przeważnie dostrzega się, że to co uważaliśmy za realność, w rzeczywistości nią nie jest. Pod warunkiem, że chory pójdzie na terapię, a nie trafi na książkę dr. Virtue, z której dowie się, że jeśli jego zdaniem ma kontakt z rzeczywistością to wszystko jest ok.
Drugi punkt powinnam zostawić bez komentarza. Zapytam jednak tylko dlaczego cytowany przez panią doktor naukowiec uważa, że halucynacje = widzenie ludzi, a oświecone wizje = widzenie aniołów i zmarłych? Bo moim skromnym zdaniem równie dobrze może być dokładnie na odwrót.
Wszystkie cytaty zaczerpnęłam z bezpłatnego fragmentu książki Doreen Virtue „Jak usłyszeć swoje anioły”. Fragment dostępny jest pod tym adresem: <!-- m --><a class="postlink" target="_blank" href="http://www.pracownia-aniolow.pl/aukcja/jak_uslyszec.pdf">http://www.pracownia-aniolow.pl/aukcja/jak_uslyszec.pdf</a><!-- m --> Zakończę prośbą do wszystkich aniołów: Drodzy skrzydlaci, strzeżcie wszystkich naiwnych czytelników o bezbronnych umysłach przed czytaniem szkodliwych publikacji.
<!-- m --><a class="postlink" target="_blank" href="http://www.taraka.pl/ostroznie_aniolami">http://www.taraka.pl/ostroznie_aniolami</a><!-- m -->
,,Lepiej bez celu iść naprzód niż bez celu stać w miejscu, a z pewnością o niebo lepiej, niż bez celu się cofać”
– Andrzej Sapkowski
NIE MASZ NIC CIEKAWEGO DO NAPISANIA NIE REJESTRUJ SIĘ.
– Andrzej Sapkowski
NIE MASZ NIC CIEKAWEGO DO NAPISANIA NIE REJESTRUJ SIĘ.