19.10.2016, 17:42
Właściwie to w niczym nie ma drogi na skróty. W kartach też.
Runy moje to nie jest jeszcze żadna praca z nimi, tylko dopiero zapoznawanie się
Mam zrobione własnoręcznie, ale nie używam ich do niczego, tylko słucham co do mnie mówią - innej drogi poznania nie znam. I nie wiem czy daleko zajdę, bo choć czytałem różne sagi, to ich klimat do mnie nie przemawia.
A przecież nie z ciekawości zwróciłem uwagę na Runy, tylko dlatego że coś mnie przyciągnęło, spodobały mi się, ale nie w sensie, że wizualnie. To irracjonalne odczucie jest. Ale to też nie znaczy, że stanę się "runologiem", i nie mam nawet ku temu ambicji.
Co do pioruna... moja żona mogłaby być w ten sposób inicjowana, bo choć co prawda piorun pod dębem jej nie po...pieścił, to jednak ze trzy razy zaznała bliższego bezpośredniego kontaktu z prądem :lol:
Runy moje to nie jest jeszcze żadna praca z nimi, tylko dopiero zapoznawanie się
Mam zrobione własnoręcznie, ale nie używam ich do niczego, tylko słucham co do mnie mówią - innej drogi poznania nie znam. I nie wiem czy daleko zajdę, bo choć czytałem różne sagi, to ich klimat do mnie nie przemawia.
A przecież nie z ciekawości zwróciłem uwagę na Runy, tylko dlatego że coś mnie przyciągnęło, spodobały mi się, ale nie w sensie, że wizualnie. To irracjonalne odczucie jest. Ale to też nie znaczy, że stanę się "runologiem", i nie mam nawet ku temu ambicji.
Co do pioruna... moja żona mogłaby być w ten sposób inicjowana, bo choć co prawda piorun pod dębem jej nie po...pieścił, to jednak ze trzy razy zaznała bliższego bezpośredniego kontaktu z prądem :lol: