27.07.2015, 20:10
Zastanawia mnie czy długoletnie relacje nie tworzą jakby aury domu. Zastanawiam się nad tym, gdyż od kupy lat żyję w domu z ludźmi nie zbyt dobrej natury. Od wielu lat doskwierają mi częste, silne bóle migrenowe, które lubią pojawić się w nocy i trwać czasem po 2 dni. O dziwo, zwykle, długa rozmowa z przyjaciółmi, powoduje że te bóle momentalnie znikają. Czasem nawet opuszczenie domu przez jednego z domowników może spowodować momentalny zanik bólu.
Często śpię nie spokojnie a sny są kłamliwe, próbują mnie postawić w złym świetle, tworzą fałszywy obraz i narzucają cechy mi obce. Często pojawia się w nich motyw zrzucenia mnie z wysokości, bądź zmuszenia bym sam to zrobił.
Każdy prowadzi jakiś wewnętrzny dialog, mogą to być rozmyślania, fantazje, plany. Zauważyłem, że gdy jestem w domu, to w tym moim wewnętrznym dialogu pojawiają się elementy skrajnie złe, przykre, okropne. Nigdzie indziej nie spotykam tego, gdy rozmyślam nad czymś gdziekolwiek to zawsze ciąg myślowy jest zgodny z moim nastawieniem.
Nastawienie ludzi z którymi żyję, jest do mnie bardzo negatywne. Moja radość, sukces sprawia im przykrość. Złośliwość jednej z tych osób jest tak skrajna, że stara się by wszędzie był burdel i smród. Co ciekawe, ta najbardziej złośliwa osoba bardzo boi się przebywać sama. Jeśli miał bym określić jej osobowość to jest to osobowość makiaweliczna. Dużo by tu wymieniać, ale nie o to mi chodzi w tym poście.
Do sedna, wierzę w jakąś karmę i po wielu latach wypominania Bogu, pogodziłem się z tym, że to co mnie spotyka jest za coś lub po coś i ma sens. Jednak migreny, złe sny, negatywne myśli nie mogą pochodzić od człowieka, ludzie nie mają takich mocy. Ludzie są wystarczająco efektywni na planie realnym. Zakładam, że ta wieloletnia moralna hucpa wywołała wilka z lasu i teraz także mój dom emanuje złym. Nie wierzę także, że cokolwiek poza dobrą wolą, której nie ma, może przegonić to licho. Po prostu chciałem się podzielić swoją troską.
Często śpię nie spokojnie a sny są kłamliwe, próbują mnie postawić w złym świetle, tworzą fałszywy obraz i narzucają cechy mi obce. Często pojawia się w nich motyw zrzucenia mnie z wysokości, bądź zmuszenia bym sam to zrobił.
Każdy prowadzi jakiś wewnętrzny dialog, mogą to być rozmyślania, fantazje, plany. Zauważyłem, że gdy jestem w domu, to w tym moim wewnętrznym dialogu pojawiają się elementy skrajnie złe, przykre, okropne. Nigdzie indziej nie spotykam tego, gdy rozmyślam nad czymś gdziekolwiek to zawsze ciąg myślowy jest zgodny z moim nastawieniem.
Nastawienie ludzi z którymi żyję, jest do mnie bardzo negatywne. Moja radość, sukces sprawia im przykrość. Złośliwość jednej z tych osób jest tak skrajna, że stara się by wszędzie był burdel i smród. Co ciekawe, ta najbardziej złośliwa osoba bardzo boi się przebywać sama. Jeśli miał bym określić jej osobowość to jest to osobowość makiaweliczna. Dużo by tu wymieniać, ale nie o to mi chodzi w tym poście.
Do sedna, wierzę w jakąś karmę i po wielu latach wypominania Bogu, pogodziłem się z tym, że to co mnie spotyka jest za coś lub po coś i ma sens. Jednak migreny, złe sny, negatywne myśli nie mogą pochodzić od człowieka, ludzie nie mają takich mocy. Ludzie są wystarczająco efektywni na planie realnym. Zakładam, że ta wieloletnia moralna hucpa wywołała wilka z lasu i teraz także mój dom emanuje złym. Nie wierzę także, że cokolwiek poza dobrą wolą, której nie ma, może przegonić to licho. Po prostu chciałem się podzielić swoją troską.