09.12.2014, 19:28
Od razu zaznaczę, że nie znam się na tym. To się po prostu stało samo i nie wiem co dalej z tym zrobić, a chciałbym mieć z tego pożytek.
Okazyjnie trochę medytowałem. Niby nic. Byłem raz na "mszy" zen. Ale wszystko zaczęło się od związku z pewną kobietą. Otóż ona mnie otworzyła w jakiś sposób. To się dzieje od jakichś 2 - 3 miesięcy.
Pamiętam pewnego dnia, zacząłem czuć ciśnienie w szczycie głowy i słyszeć jakiś wibrujący szum. Do tego bóle głowy, tak jakby mi się coś tam zaciskało. Środki przeciwbólowe nie dawały żadnego rezultatu.
Później było kilka razy coś w rodzaju otwarć gdzie doświadczasz absolutu.
W międzyczasie zacząłem czuć pulsowanie tak jakby na czole, albo między oczami. Było to powiązane z - momentami - odczuwaniem ludzi. Właściwie to tylko jeden dzień tak było. Silnie czułem szczególnie kobiety, niemal oddychałem nimi i kolorami.
Czułem też czasem będąc z moją dziewczyną jakąś, jakby kulę energii pod pępkiem.
Później wszystko ucichło. ale od 2 tygodni zacząłem intensywnie medytować i pojawiło się znowu to ciśnienie na czole, coraz mocniejsze i ten wibrujący dźwięk. Skojarzyłem to z tym bólem w szczycie głowy, który miałem kilka tygodni temu i pomyślałem, że to może są czakry (kiedyś o tym przeczytałem, ale jakoś nie wierzyłem w to nigdy). Wczoraj skupiłem uwagę na szczycie głowy, żeby zobaczyć co się stanie i ten ucisk powrócił. Rozchodzi się od góry głowy. Z każdą wibracją tego dźwięku czuję jakby jakaś energia rozchodziła się po moim ciele od góry w dół. Pomyślalem, że jeśli to czakra, to może da się ją jakoś otworzyć no i próbowałem. Ogólnie medytacja trwała godzinę i zwyczajnie skupiałem uwagę na szczycie głowy, albo na czole, tam gdzie czuję te dwie rzeczy. Tyle.
Kiedy zamykam oczy "widzę" jakby światło między oczami, albo powyżej.
W momentach kiedy to na czole czułem bardziej miałem też różne straszne wizje albo silne odczucie czyjejś obecności w moim otoczeniu. To budzi trochę strach.
Teraz pytanie - co mam z tym robić dalej? Jakieś książki możecie polecić? To będzie tek bolało cały czas, czy przejdzie?
W momencie gdy to piszę czuję mocny ucisk na czole i trochę słabszy w szczycie głowy (jakby się coś tam od czasu do czasu ruszało).
To trochę uczucie jakbym był chory i miał straszną migrenę. Jakby moja głowa była "pełna", czegoś. To wpływa na to jak funkcjonuję od wczoraj.
Okazyjnie trochę medytowałem. Niby nic. Byłem raz na "mszy" zen. Ale wszystko zaczęło się od związku z pewną kobietą. Otóż ona mnie otworzyła w jakiś sposób. To się dzieje od jakichś 2 - 3 miesięcy.
Pamiętam pewnego dnia, zacząłem czuć ciśnienie w szczycie głowy i słyszeć jakiś wibrujący szum. Do tego bóle głowy, tak jakby mi się coś tam zaciskało. Środki przeciwbólowe nie dawały żadnego rezultatu.
Później było kilka razy coś w rodzaju otwarć gdzie doświadczasz absolutu.
W międzyczasie zacząłem czuć pulsowanie tak jakby na czole, albo między oczami. Było to powiązane z - momentami - odczuwaniem ludzi. Właściwie to tylko jeden dzień tak było. Silnie czułem szczególnie kobiety, niemal oddychałem nimi i kolorami.
Czułem też czasem będąc z moją dziewczyną jakąś, jakby kulę energii pod pępkiem.
Później wszystko ucichło. ale od 2 tygodni zacząłem intensywnie medytować i pojawiło się znowu to ciśnienie na czole, coraz mocniejsze i ten wibrujący dźwięk. Skojarzyłem to z tym bólem w szczycie głowy, który miałem kilka tygodni temu i pomyślałem, że to może są czakry (kiedyś o tym przeczytałem, ale jakoś nie wierzyłem w to nigdy). Wczoraj skupiłem uwagę na szczycie głowy, żeby zobaczyć co się stanie i ten ucisk powrócił. Rozchodzi się od góry głowy. Z każdą wibracją tego dźwięku czuję jakby jakaś energia rozchodziła się po moim ciele od góry w dół. Pomyślalem, że jeśli to czakra, to może da się ją jakoś otworzyć no i próbowałem. Ogólnie medytacja trwała godzinę i zwyczajnie skupiałem uwagę na szczycie głowy, albo na czole, tam gdzie czuję te dwie rzeczy. Tyle.
Kiedy zamykam oczy "widzę" jakby światło między oczami, albo powyżej.
W momentach kiedy to na czole czułem bardziej miałem też różne straszne wizje albo silne odczucie czyjejś obecności w moim otoczeniu. To budzi trochę strach.
Teraz pytanie - co mam z tym robić dalej? Jakieś książki możecie polecić? To będzie tek bolało cały czas, czy przejdzie?
W momencie gdy to piszę czuję mocny ucisk na czole i trochę słabszy w szczycie głowy (jakby się coś tam od czasu do czasu ruszało).
To trochę uczucie jakbym był chory i miał straszną migrenę. Jakby moja głowa była "pełna", czegoś. To wpływa na to jak funkcjonuję od wczoraj.